W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Metallica przy okrągłym stole - So What! (lipiec 2019)
dodane 05.08.2019 16:58:35 przez: Marios
wyświetleń: 1243
Rozmowa została przeprowadzona przez Steffana Chirazi 20 stycznia 2019 roku w Arkansas. W sekcji So What! pojawiła się w lipcu br.








tekst: Steffan Chirazi
tłumaczenie: Marios


Dostaliśmy mieszankę rozbawienia i wesołości, które zaserwowali Kirk i Lars, gdy natychmiast zareagowali na moje może nieco źle sformułowane pytanie. Przyznaję, że w karierze, która doprowadziła mnie do przekroczenia granic zespołu, do emocjonalnej eksploracji tematu, takie zaangażowanie może nie zapewnić mi nagrody Pulitzera. I oto przestawiam się w tryb walki, żeby wyrwać to, na czym mi zależy, żeby dostać odpowiedzi. Kirk opowie mi później o powodzie, dla którego nieco podmalowuje oczy i paznokcie na czarno. O tych wszystkich nowych rzeczach dowiecie się z rozmowy przy okrągłym stole.

Ale wróćmy do początku rozmowy. Myślę, że w tym konkretnym momencie (styczeń 2019), zarówno jeśli chodzi o karierę Metalliki, jak i element WorldWired Tour, który łączy się z rutyną przed koncertem (bo trasa ma wiele stałych elementów w harmonogramie), te okrągłe stoły są częścią, która najbardziej zapada w pamięci i dotyka o nowe tematy. I muszę przyznać że to dzisiejsze nadrabianie zaległości to efekt tego, że styczniowa rozmowa znacznie wpłynęła na wydarzenia ostatniego półrocza.

Właśnie trwał mecz o wejście do finału Super Bowl pomiędzy Los Angeles Rams a New Orleans Saints i cateringowa miejscówka była niezwykle wypełniona, a wszystko dzięki dużemu ekranowi, który pokazywał każdą akcję meczu. James i Rob śledzili każdą minutę. Nasza pogawędka miała się zacząć pięć minut po planowanym zakończeniu meczu. Wszystko było gotowe, z wyjątkiem tego, że ekipa z L.A. doprowadziła do dogrywki. James i Rob sumiennie dołączyli do mnie, Larsa i Kirka.






Steffan Chirazi: To nie moja wina, że on tak celnie kopnął.

Lars: Słuchaj. Cieszę się, że mogę zrobić coś dla zespołu. Wy chcecie obejrzeć mecz, my możemy zrobić pogadankę o …And Justice For All.

Ha, ha, ha! Bardzo dobrze.

Lars: Mówię poważnie.

Spoko. Wiem, że mówisz serio.

Lars: Yyyy, czy Ty? On nawet nie wierzy, że mówię poważnie. [Do Jamesa i Roberta]: Jak chcecie obejrzeć mecz do końca, mogę zrobić z nim wywiad na temat …And Justice For All. Albo wrócimy do okrągłego stołu później.

Wielkoduszny gest.

Robert: Co robicie?

Lars: Próbuję… Starałem się być miły. Steffan i ja mamy znakomitą rozmowę na temat Justice, więc mówię, że gdybyście chcieli obejrzeć mecz do końca, to mógłbym pogadać ze Steffanem o …And Justice For All. Mówię poważnie!!!

James: Robert, chodź!!!


I cóż, musiałem zacząć z połową Metalliki.

Porozmawiajmy najpierw o projekcie Soundgarden. Kto przyniósł tytuły do skowerowania? Gdzie jest tego początek i jak szybko wybór został zatwierdzony?

Kirk: Utwory Soundgarden są w całkiem innej stratosferze, jeśli chodzi o wokal. Dla Jamesa było najważniejsze to, żeby wybrać numery pod niego. Wiem, jakiego klimatu utworów potrzebujemy dla Jamesa i staraliśmy się wybrać coś, co zabrzmiało by prawdziwie w czasie śpiewania. Wiedziałem, że na pierwszych kilku płytach Soundgarden Cornell bardziej przypominał krzyczącego i skrzeczącego punkowca, niż super wokal w stylu Led Zeppelin, który u Chrisa pojawił się po trzecim, czwartym albumie. Wiedziałem, że dwa pierwsze krążki będą tym miejscem, gdzie będziemy szukać. Po rozmowie z Jamesem wybraliśmy te dwa numery, ponieważ są to dwa utwory łatwiejsze do zaśpiewania. I zawsze lubiłem Head Injury. To jeden z moich ulubionych numerów z wczesnej kariery Soundgarden i wiedziałem, że James też je lubi. Head Injury było idealne do tego, żeby się po prostu zagłębić w klimat tego utworu. Nie ma tam pieprzonego, super-wysokiego śpiewania.





Dobra. Więc nie ma czasu na HQ, gdzie się zawsze zbieracie i ćwiczycie. Lecicie do miasta kilka dni przed, albo i dzień wcześniej i ćwiczycie. To było przedyskutowane przed przyjazdem na próbę, czy po prostu miało wyjść w praniu, jak to wszystko wyjdzie?

Lars: Czterech członków Metalliki wysyła sobie smsy. Musisz być aktualnym członkiem Metalliki.

Kirk: Tylko cztery osoby mają na to wpływ.

Lars: I po prostu gadamy. Wysyłamy pomysły tam i z powrotem. Więc w czasie świąt wysyłaliśmy sobie smsy z różnymi sugestiami i wszystkim, co w nas siedziało. I myślę, że wszystko, o czym mówił Kirk… Wokal Chrisa Cornella jest wyjątkowy sam w sobie, więc myślę, że każdy z nas musiał się zastanowić nad tym, jakie numery wybrać, żeby zachować komfort śpiewania. Oczywiście ta wcześniejsza twórczość jest może nieco bardziej punkowa w wyrazie. James zasugerował te dwa numery.

Czy to spotkanie było lepsze niż oczekiwano? Biorąc pod uwagę, to że była to impreza wspomnieniowa, biorąc pod uwagę powagę tego wydarzenia? Czy może czuło się bardziej: Łał, to jak spotkanie na wielkim party?

Kirk: Nie dla mnie.

Lars: Uroczyście.

Kirk: Wiesz co? Miało być uroczyście, ale dla mnie… Muszę być szczery… Zasmuciłem się. To uczucie wywołało u mnie kilka rzeczy. Moje uczucia dotyczące Chrisa i relacji z nim, i wiesz, przypomniałem sobie inne osoby, które podążyły drogą Chrisa. To ludzie, których znałem, i którzy wybrali tak samo. Było to dla mnie bardzo emocjonalne. Wiesz, byliśmy tam uczcić pamięć o Chrisie i dla mnie było to trudne, by spróbować to zmienić w coś bardziej pozytywnego. Kiedy wreszcie wyszliśmy na scenę, było to dla mnie super oczyszczające. Po prostu waliłem w gitarę i wyrzuciłem z siebie ten pieprzony gniew i frustrację, które odczuwam w tego typu sytuacjach. A potem? Czułem, że oddaliśmy hołd w najlepszy z możliwych sposobów jeśli chodzi o punkt widzenia zespołu muzycznego. A później się pożegnałem i wyszedłem stamtąd, ponieważ to miejsce było dla mnie emocjonalnie wyczerpujące. Niesamowicie emocjonalnie wyczerpujące.





Więc to znaczy, że prawdopodobnie po raz pierwszy naprawdę rozmyślałeś o tym, „co się stało” Chrisowi?

Kirk: Wiesz, powiedziałem sobie, że będzie w porządku. Że będę naprawdę pozytywnie nastawiony. Wejdę tam i będę się dobrze bawił, ale zobaczyłem, że wszędzie można natknąć się na zdjęcia Chrisa, dookoła tego mnóstwo ludzi, których poznałem dzięki Chrisowi i to się stało dla mnie naprawdę trudne.

Łał. A dla ciebie to inne doświadczenie?

Lars: To znaczy, nie zamierzam się z tym nie zgadzać. Wiesz. Mogę jeździć po wielu tego typu spotkaniach, ale dla mnie muzyka Soundgarden jest dość wymagająca, a Matt Cameron jako perkusista po prostu wymiata. Wiesz, Chris był w całkiem innym miejscu, jeśli chodzi o śpiewanie – jak powiedział Kirk, i nawet próbując grać muzykę Soundgarden, jest to dość trudne zadanie. Bardzo wymagające. I w takich sytuacjach podstawową dla mnie rzeczą jest to, by patrzeć na zespól jak na kolektyw. To jest tak, że nie chcę czegoś spieprzyć, więc bardziej się na tym skupiam. A jeśli chodzi o same występy, to podobała mi się różnorodność. Podobał mi się sposób, w jaki wielu ludzi bezinteresownie się zebrało po to, by świętować muzykę Chrisa i uhonorować jego karierę. Tak więc, z tego co widziałem na miejscu, i później to, co mogłem nadrobić w Internecie dzień lub dwa po imprezie, uważam, że było to interesujące wydarzenie. Czasami jest trudno, bo siedzisz tam i masz sporo mieszanych uczuć w związku z tym, jakie relacje miałeś z Chrisem. I to mnie uderzyło pewnego dnia. Wierzę w społeczność rock’and’rolla. I to, co mnie teraz wkurza, to to, że teraz kiedy widzę sporo osób ze środowiska rockandrollowego, oznacza to tyle, że albo jesteśmy na pogrzebie, albo wspominamy kogoś nam bliskiego. Kiedy teraz wracam pamięcią, to widzę, że podobna grupa ludzi była ze trzy lata temu na pogrzebie Lemmy’ego. Wiesz o co mi chodzi, nie? Już jesteśmy na tej ścieżce, gdzie za następne trzy lata spotkamy się na pogrzebie kogoś innego. I tak będzie do momentu, aż nie nadejdzie moment mojego pogrzebu. To trochę popieprzone, ale musisz to sobie uświadomić. Ale cieszę się, że wzięliśmy udział w tej imprezie. Cieszę się, że wielu ludzi spotkało się, by uczcić Chrisa i jego dziedzictwo.

Chciałbym też posłuchać waszych przemyśleń w kontekście kilku zaskakujących wystąpień tamtego wieczoru, zanim zmienimy temat. Myślę, że można bezpiecznie zaryzykować stwierdzenie, że niewielu z nas spojrzało na kartkę z wykonawcami, i widząc na niej nazwisko Miley Cyrus, zareagowało: Co ona tutaj robi? Myślę, że można powiedzieć, że już po występie, gdy wieczór dobiegał końca, było absolutne łał! Ona całkowicie…

Lars: Ona jest niesamowita. Nigdy nie pomyślałem: Po co ona tu jest? Ma w sobie ogień. Ona ma… Po prostu… Ona ma to pieprzone coś i pokazuje na co ją stać. I rozmawiałem z innymi osobami o tym, że ona jest w stanie dźwignąć ten ciężar, kiedy musi. Nie było to dla mnie zaskoczeniem. Zrobiła to naprawdę fajnie. A patrząc na całe spektrum, wiesz, Josh Homme zrobił tylko na wokal i gitarę super odmienną wersję Rusty Cage. Było tam sporo wykonawców, którzy przygotowali kilka odważnych interpretacji. Fajnie, że ludzie robią coś z tą twórczością na własną modłę.

Zgoda. A potem był pierwszy koncert na WorldWired Tour w Tulsa i wpisałeś Head Injury na setlistę koncertu Metalliki. Czy jest szansa na powtórkę, czy był to rodzaj zamknięcia całej sprawy?

Lars: Wszystko zawsze jest możliwe.

Kirk: Uważam, że nie zagramy już Head Injury. Skończyliśmy to w ten sposób, bo myślę, że było w nas to uczucie, żeby zagrać to jeszcze raz i zamknąć temat.





James i Rob wracają do pokoju i dołączają do rozmowy.


Lars: Hej, James, i jak tam mecz?

Kirk: Jest przerwa?

James: Mam uraz głowy [I got a head injury]

Lars: Jak tam mecz?

I co się stało?

James: Wstrząsające. Jared Goff idzie po Super Bowl.

Robert: Idzie po Super Bowl na barana.

Lars: A, LA Rams.

Kirk: Więc byli LA Rams i kto jeszcze?

James: Ten dzieciak poszedł do Marin Catholic High School.

Robert: New Orleans.

Kirk: A, czyli Święci?

Lars: Oni sami zagrają w Super Bowl. Podzielą się na dwie ekipy i zagrają ze sobą.

Więc wasz zespół?

Robert: Taaa.

To dla ciebie osobista sprawa. Musimy to podkreślić…

Robert: To trochę więcej niż…

Powodem, dla którego zrezygnowałeś z okrągłego stołu jest to, że to twoja drużyna.

Robert: Tak, ale to coś więcej, ponieważ śledzę Jareda z tym samym zaangażowaniem, odkąd był w Cal. [chodzi o koledż w Kalifornii, gdzie Jared Goff grał przed draftem – przyp red.].

Od kiedy był krową? Od kiedy co?

Kirk: Berkeley.

Robert: Taaa.

James: Goff jest Niedźwiedziem z Kalifornii.

Robert: Jared jest rozgrywającym i reprezentuje Konferencję Zachodnią, która jest moją ligą. Więc jest to ekscytujące widzieć go, gdy robi takie rzeczy. Drugi mecz, który mam nadzieję też wygra rozgrywający, to Kansas City przeciwko Patriots. Zobaczymy jak będzie. Możesz zobaczyć dwóch najlepszych młodych rozgrywających grających przeciwko sobie. Na razie są w połowie drogi.


Jak się okazało, sezon rozpoczął się od 32 drużyn walczących o fazę play-off, a New England Patriots po raz kolejny zgarnęli Super Bowl.





Więc… Chris Cornell. Ci dwaj dżentelmeni [Lars i Kirk] przedstawili nam wspaniały wieczór z ich perspektywy. A jak ty to widzisz, Rob?

Rob: Świetnie się bawiłem. Wyszło naprawdę super. Podobało mi się to, co zrobiliśmy z tymi dwoma numerami. Szeczególnie Head Injury.

Kirk: Grałeś tam dłużej, niż ktokolwiek inny.

Rob: Tak jest! Zagrałem jeszcze jeden dodatkowy numer i to była świetna zabawa [Rob dołączył do Dave’a Grohla i Audioslave i zagrali Show Me How To Live – przp. red.]. Zauważyłem jedną naprawdę fajną rzecz. To, jak wielu ludzi stanęło na wysokości zadania i włożyło twórczą energię w skowerowanie jego muzyki. Przypomniało mi się to, co działo się z trakcie Polar Prize w Szwecji, gdzie kowerowane były numery Metalliki. Czuło się w tych działaniach dużo osobistej interpretacji. [Przy honorowaniu Chrisa] czułem taką samą energię, tylko na większą skalę, wiesz? To była świetna zabawa. Podobało mi się. Było to trochę stresujące, ale w fajny sposób.

A ty James? Jak to przeżyłeś?

James: Dobrze. To znaczy, nie miałem pojęcia, czego się spodziewać, a taki stan czasami sprawia, że jestem trochę nerwowy. Bez względu na to, jak bardzo jestem nastawiony na to, że idę tam oddać hołd, żeby pobyć z ludźmi, to i tak wychodzi: Dobra, muszę. Zrób to dobrze. Muszę zrobić to idealnie. Mam tendencję do tego, żeby się wściekać. Może przesadzam, może myślę o tym za dużo. Albo jest tak, że jestem tak bardzo skupiony, że zapominam o całości wydarzenia. Więc nie wiem. Nie grałem najlepiej, ale wyszło dobrze. To była zabawa. Chris miał tyle kapeluszy, które nosił przez całą karierę. Wiesz, był facetem na scenie grunge. Przystojnym facetem. Potem z tego zrezygnował. Robił mnóstwo rzeczy, nagrywał solo. Tego było za dużo. Zbyt wiele przedsięwzięć ciągnął jednocześnie. Wszyscy się zebrali i świętowali, zamiast się martwić. Było dobrze. Wspaniale było w tym uczestniczyć. I jestem smutny, że odszedł. Zagraliśmy Head Injury w Tulsa tylko dlatego, że wiedziałem, że możemy zrobić to lepiej. Przynajmniej wiedziałem, że ja mogę zagrać to lepiej i cieszę się, że chłopaki chcieli to zrobić raz jeszcze. I zagraliśmy to naprawdę, naprawdę solidnie. Tak właśnie zrobiliśmy.

Robert: Chciałem jeszcze coś do tego dodać. Dla mnie to było naprawdę fajne, że poszliśmy i bawiliśmy tam, mając luźniejsze podejście, a nie było tego luzu widać po innych ekipach, które tam wtedy były. To sprawia, że Metallica jest wyjątkowa i takie emocje są jej częścią. Tak się właśnie czułem na początku, i gdy impreza dobiegała końca. To jest niesamowite. Publiczność kocha Chrisa i jego twórczość. Te emocje były prawdziwe i wiesz, to jest dla mnie częścią tej zabawy.

To, co jest fascynującego w waszych opowieściach, też to prawdopodobnie zauważyliście, że każdy z was udzielił odpowiedzi na to samo pytanie, ale pokazaliście całkiem odmienną charakterystykę i dotknęliście innych aspektów wieczoru i to wszystko wyszło idealnie.

Lars: Ponieważ jesteśmy czterema różnymi osobami o czterech różnych poglądach na świat.

Tak. Jak te cztery osoby przy smsesowaniu.

Lars: Dokładnie tak! Esemesują tylko cztery osoby.

To, co jest interesującego, to to, że ufacie sobie nawzajem na tyle, żeby w błyskawicznym tempie przedyskutować kower, co jest moim zdaniem ciekawe. Naprawdę szybko. Czy fajnie było znów coś skowerować? Czy zamierzacie ruszyć w dalszą podróż kowerowania? [W tym momencie próbuję im podrzucić wskazówkę, że może jakiś kower pojawi się wcześniej niż później – dop. Steffan].

Lars: Zaczynaliśmy jako zespół grający kowery. To część tego, kim teraz jesteśmy i nie ulega dla mnie wątpliwości, że ta część…

To bardzo dyplomatyczna odpowiedź. Macie zamiar zrobić więcej kowerów?

Robert: Nadal jesteśmy coverbandem.

Kirk: Część Metalliki jest coverbandem przez cały czas. Gramy covery na każdym koncercie [Kirk nawiązuje do duetu z Robem].

Robert: Jesteśmy trochę, jak coverband.

Kirk: Każdej nocy. Przecież każdy pojedynczy koncert ma w secie inny kower.

James: Ja robię sobie przerwę, gdy zmieniamy się w coverband. To wszystko.

Kirk: Macie, chłopaki, może jakieś sugestie, co moglibyśmy zagrać?

Robert: Czas na składanie wniosków.

Lars: Triumph.

James: Triumph.

Robert: O Boże, Triumph.

Lars: Street Fighter. Dacie radę!!!

Kirk: Ten gość [wskazuje Larsa] od dawna ma ten wniosek.

Robert: Lars chciałby strzał od Triumph.

Kirk: Przedłużająca się prośba o Triumph.

Lars: Wiesz, Triumph są z Little Rock!!! (rozmowa odbyła się 20 stycznia, tuż przed koncertem w Little Rock).

Kirk: To prawda.

Rob: Myślałem, że pochodzą z… Jak się nazywało to drugie miasto? Fresno, czy jakoś tak.

James: Granie kowerów jest zabawne, kiedy masz ochotę je grać. A ja nie wiem, po prostu się tym wykańczam, jeśli jest tak, jak w przypadku Chrisa Cornella, gdzie były może dwa dni na próby, żeby ogarnąć kilka numerów. Ale wiesz, na pewno znów kogoś skowerujemy. Fajnie się to robi. Mamy na rozkładzie dużo kowerów. Możemy być jednym z największych zespołów, który ma na koncie najwięcej zagranych kowerów.

Kirk: Zdecydowanie.

James: (Zwraca się do Steffana) Możesz to sprawdzić?

To trudne do wyguglania, bo nie ma nigdzie takiej listy, ale nie ogarnę na szybko żadnego poważniejszego artysty, który nagrał ich więcej.

Robert: Zgadzam się. Tak.





Dobra. Czas na WorldWired Tour. Jak działa w Stanach rynek miejscówek „typu B”? Opowiedzcie trochę o tym, jak to jest wrócić do niektórych z tych miejsc po raz pierwszy od wielu lat?

Lars: Dla nas wszystkie miejsca to rynki A.

Pozwólcie, że zjadę z tematu. Opowiedzcie coś o posiadaczach Black Ticket. Jak to oceniacie?

Lars: Macr Reiter powiedział mi dzisiaj, jeśli sprawdzacie takie rzeczy, że jest dziewięć osób. Nie wiem, czy ci o tym powiedział. Jest dziewięć osób, które były na każdym koncercie począwszy od Madison.

Robert: Naprawdę?

Lars: Co nie jest do końca prawdą, bo przecież nasza czwórka też była na każdym koncercie od Madison.

Ale inaczej nie wiedzielibyśmy o nich, bo te osoby nie esemesują z wami!

Brett Murray (filmujący rozmowę): To daje razem trzynaście osób.

Lars: A ty?

Kirk: Plus stu ludzi z ekipy technicznej.

Lars: Ale tych, co kupili Black Ticket na każdy nasz koncert, jest dziewięć osób. To cholernie fajne.

James: Zobaczymy, jak będzie w Australii!

Lars: I wiem, że było ponad 75 procent koncertów (według mnie), na których dostrzegałem znajome twarze. Rozpoznaję fanów, którzy podróżują za nami. Stoję na scenie, widzę te znajome twarze, znajome flagi, transparenty i to wszystko sprawia, że czuję się bezpiecznie. Czuję się komfortowo, ponieważ wspólnie w tym siedzimy. To tak, jakby oni byli częścią tego.

Więc naprawdę dostrzegacie te same osoby?

Lars: Kurwa, jasne!

Kirk: Zawsze zajmują te same miejsca przy barierkach.

Lars: Cóż, niektórzy z nich rzeczywiście wybierają inne daty i stają w innych miejscach, ale fajnie jest mieć dla siebie tę część Rodziny Metalliki.

Więc czas na pytanie maniaka. Kiedy patrzę na was, a wy spoglądacie w tłum i wiesz, wykonujecie te gesty w stylu jest, kurwa dobrze!, to zawsze zakładam, że to raczej ogólne spostrzeżenie na koncert. Czy wybieracie konkretne osoby? Chodzi mi o to, czy pozwalacie sobie na bezpośredni kontakt wzrokowy?

James: Brak kontaktu wzrokowego! Brak bezpośredniego kontaktu wzrokowego!

Ale wiecie, o co mi chodzi…

Kirk: Patrzę w tę przestrzeń między głowami. Dostrzegam dwie osoby i patrzę pomiędzy. Potem idę w inny kąt sceny i to samo. Nigdy na nikogo nie patrzę.

Metallica nie jest łatwym rozmówcą i ja to rozumiem, ale gdy jesteście na scenie dostrzegacie, że o, to ten koleś! Powiedzmy, Thor ze Szwecji czy inny Yangs z dowolnego kraju…

Kirk: Za każdym razem. Tak.

Czy w czasie gry jakoś się zastanawiacie, nie wiem: ciekawe, jak wygląda jego podróż, czy coś w tym stylu?

Kirk: To durne pytanie.

Super.

Lars: Poważnie, to pytanie… Myślę.. Ile minęło? 30 lat? 35? To znaczy, było trochę…

Nie no… Czy patrzysz na gościa, przypominasz sobie jego imię i ciekawe, jak minęła mu podróż? O to mi chodzi.





James: Nie, po prostu podchodzę i: Hej, wróciłeś! Robisz coś tak szalonego, jak my!

Lars: Mam pytanie. Od czasu do czasu od ludzi z załogi, czy kogokolwiek słychać takie historie. Np. czterech super fajnych ludzi z Chile spędzało czas wolny w Comedy Club…

Słyszeliście od Jima Breuera…

James: „Dzieciak grający na niewidzialnej perkusji”.

Lars: Właśnie.

James:O tak, ten chłopak.

Lars: Wiecie, mnóstwo jest takich opowieści.

Kirk: Tak, pamiętam dwóch gości z Norwegii. Nazywam ich Frost Giants. Oni byli na prawie każdym naszym koncercie na tej trasie. Spędzali czas z jednym z jednym gościem, którego znam z Ameryki Południowej, łapali transport i dojeżdżali na kolejny koncert. Wiesz, chodzi mi o Norwegię i Amerykę Południową… To ogromna odległość. Co ich łączy?!!!

Lars: Chcę odpowiedzieć na drugą część twojego pytania. Jest wiele niesamowitych miejsc w Stanach, w których nie mamy okazji grać zbyt często, więc będąc w Little Rock, Fresno, Madison, Wisconsin i innych, chodzi mi o to, że fajnie jest złapać więź z fanami w tych miastach. Dwie rzeczy są tu dla mnie ważne: po pierwsze: fani nie mają okazji widzieć tu Metalliki zbyt często i w ogóle nie oglądają zbyt wielu rockowych występów, gdzie przeciwieństwem są ludzie z dużych miast i z wybrzeży. Po drugie: nie wiem jak to określić… Jedyne słowo, jakie przychodzi mi do głowy, to „zblazowanie”. Ludzie są tam mniej zmęczeni. Bo w mniejszych miejscach nie ma czegoś takiego, że: Przecież za trzy dni i tak grają tu i tu, a w przyszły wtorek i tak będą tam. Więc jest ta autentyczność i emocje, które po prostu przekładają się na wyższy poziom zaangażowania i to jest dla mnie naprawdę fajne. No i dochodzi sam etap konfiguracji sceny. Myślę, że jest on dla nas najwygodniejszy z różnych powodów. Możemy zapomnieć o tym, co się wyświetla na ekranach, możemy zapomnieć o samej scenie i o tym jak jest zaprogramowana.

Kirk: Wielkość tego wszystkiego.

Lars: Wiesz, cholernie wygodnie się na niej gra. Dla mnie to idealna scena. Każdego wieczoru wychodzę na koncert i patrzę: Kurwa, jakie to jest fajne! Wiesz, nie możemy zapomnieć o snake pit, czy o scenach z czasów Load, gdzie można znaleźć kilka niedociągnięć, ale uważam, że w pewnym sensie trafiliśmy idealnie, jeśli chodzi o fizyczne zaangażowanie i tę przestrzeń. Było świetnie. Naprawdę fajnie.






W tym momencie nadszedł czas przygotowań do koncertu, więc czekają mnie przedkoncertowe zadania. Kończymy ten okrągły stół, gdzie nadrobiliśmy zaległości, które przez lata się nawarstwiły. Muszę przyznać, że ostatnimi czasy wymagało to większego skupienia, co doprowadzało mnie do zdenerwowania.


Świetnie. To dobry moment. W porządku. Dziękuję.

Robert: Na zdrowie.

Kirk: Więc jakie to było pytanie? Czy kiedykolwiek patrzymy publice w oczy?

Nie. Pytanie brzmiało, „czy angażujecie się w kontakt wzrokowy?”. Może ono brzmi głupio, ale…

Kirk: Przepraszam za tamto. Nie chciałem.

Nie, nie, nie, stary. To świetny temat na rozwinięcie, ponieważ może to zabrzmi głupio, ale wydaje mi się, że są fani, którzy będą się nad tym zastanawiać: Czy to może być prawda? Czy on mnie widział? A teraz już wiedzą.


Kiedy wychodzimy z pokoju, Kirk nalega na niepotrzebne przeprosiny, a następnie wyjaśnia kwestię kredki do oczu i lakieru do paznokci, o których wspomniałem na początku tej historii. Gdy James, Lars, Kirk i Rob patrzą na publiczność w czasie koncertu, zauważają was, a nie tylko morze twarzy, które kwitują rockowym "Hell Yeah!" James mógłby opowiedzieć o kontakcie z kimś z tylnej części płyty, gdzie było blisko frontu trybun. Koleś wykonał gest w czasie "Moth Into Flame", a James wspomniał o tym ze sceny, ale ten gest został mu w głowie.

James często mówi o tym, jak ważna jest wymiana energii między Metallicą a publiką. James, jak sam mówi, lubi kontakt wzrokowy z fanami, bo zamienia tę energię na energię na scenie (dlatego, gdy ekipa od robienia zdjęć i filmowania wykonuje swoją robotę, nigdy nie stajemy w bezpośrednio na linii wzroku, ponieważ przestrzeń między Metallicą a fanami musi pozostać nienaruszona...

Dlatego każdy koncert WorldWired Tour jest ważny. Metallica wciąż jest głodna, ciekawa i chętna współpracy z tobą, tobą i tobą. Aż do momentu, gdy przyjadą kolejny raz.





Koniec





Marios
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak