W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Metallica zagrała w Chorzowie - cz.3
dodane 01.01.2004 00:00:00 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1811
Relacje z MetOnTour:

13 lat po tym, jak Metallika grał w tym miejscu, na stadionie Śląskim. Wówczas była to trasa Monster Of Rock wspólnie AC/DC, Queensryche, Motley Crue oraz the Black Crowes [te dwie ostatnie kapele nie grały u nas]. Tym razem wszystko kręci się tylko wokół Metalliki. Oczywiście, są z nami przyjaciele ze Slipknota i nie możemy zapomnieć też o polskich herosach Vader. Chociaż fani nie mówią płynnie po angielsku, z pewnością w znajomości tekstów są na najwyższym poziomie. [Even though the fans at the show might have been fluent in English, they sure have a degree in Metallica Lyrics]. Umiejscowienie stadionu jest tak świetne, że nie ma mowy o siedzeniu w domu. Tak samo z dźwiękiem, każdy tu czuje i słyszy muzykę. Dzisiejszy gig dostaje nagrodę dla "największej ilości koszulek w kolorze czarnym" - Polscy fani przywiązują dużą wagę do metalowego wyglądu. . Jutro załoga pakuje się do lotu do Glasgow - znacie powiedzenie "czas leci szybko przy dobrej zabawie"? Muszę przyznać czas mija bardzo szybko, ponieważ z pewnością mamy pełno zabawy.




Setlista:
1. Blackened
2. Fuel
3. The Four Horsemen
4. Fade To Black
5. Frantic
6. King Nothing
7. No Leaf Clover
(Ten kawałek został podpowiedziany Larsowi podczas spotkania z MetClubem)
8. St. Anger
9. Sad But True
10. Creeping Death
11. Battery
--------
12. Wherever I May Roam
13. Nothing Else Matters
14. Master of Puppets
15. One
16. Enter Sandman
--------
17. Dyers Eve (Kirk zapytany o to co chcemy usłyszeć zamiast Overkilla usłyszał ów tytuł, podobnie Lars podczas spotkania z MeTClubem)
18. Seek And Destroy




Wspólnie z Telewizja Polska dostąpiłem zaszczytu przeprowadzenia wywiadu z Kirkiem Hammettem - jak tylko dostaniemy nakręcony materiał wrzucimy specjalny wywiad tylko dla nas - jednak we wszelkich programach informacyjnych (w tym Telexpress- pozdrawiania dla Hirka :) będzie można zobaczyć fragmenty owego wywiadu. Z tego miejsca chce gorąco podziękować wszystkim, którzy umożliwili mi przeprowadzenia owego wywiadu - Dorocie z Universal Music Polska oraz XSuiXTomm'eimu !!! wielkie dzięki !!!



Nie będziemy dublować artykułów prasowych - wcześniejszy news zawiera informacje wcześniejsze.


Wirtualna Polska




Metallica na Stadionie Śląskim: moc i energia 2004-06-02
Oj było gorąco. Nie tylko ze względu na nagły upał w Chorzowie, ale przede wszystkim na to co działo się na gigantycznej scenie ustawionej na Stadionie Śląskim. 45 tysięcy fanów heavy metalowego szaleństwa nie mogło narzekać. VADER, SLIPKNOT i przede wszystkim METALLICA - taki zestaw nie zdarza się zbyt często. Tak było 31 maja 2004 roku.

Już około 14.30 cały stadion oblężony był przez najbardziej zdeterminowanych fanów chcących jak najszybciej zająć najlepsze miejsca. Zanim jednak zobaczyliśmy METALLIKĘ na scenie dane nam było spotkać się z muzykami w stadionowej restauracji. "Czego oczekujesz po dzisiejszym koncercie. To twoja pierwsza wizyta w Polsce z Metalliką." - zapytaliśmy ROBA TRUJILLO, nowego basistę zespołu. "Przede wszystkim dobrej zabawy. Polscy fani są wyjątkowi. Spodziewam się czegoś niesamowitego". "Co czujesz grając stare numery Metalliki?". "O... przede wszystkim niesamowitą moc i energię" - odpowiedział. Święte słowa. Wszystko sprawdziło się co do joty dwie godziny później.

Niemal punktualnie o 21.00 wszystkie reflektory Śląskiego zgasły, a na czterech zawieszonych nad sceną telebimach wraz z muzyką Ennio Moriconne pojawiła się twarz Clinta Eastwooda z filmu 'Dobry, zły i brzydki'. Tak właśnie METALLICA witała swoich fanów szczelnie wypełniających całą płytę stadionu oraz trybuny na wprost sceny. To co działo się przez następne 135 minut można określić tylko mianem fantastycznego, rockowo - heavymetalowego spektaklu.

Rozpoczęli od 'Blackened', by chwilę później przejść do 'Fuel'. Na scenie słupy ognia i fajerwerki nad stadionem. Na widowni szaleństwo. Tak jak na swoim ostatnim albumie 'St. Anger' znów powrócili do piekielnie szybkiego tempa, również na koncertach. Z tej płyty usłyszeliśmy jedynie 'Frantic' i numer tytułowy, ale starzy wielbiciele nie mają co narzekać. Móc znów usłyszeć na własne uszy takie hymny jak 'Battery', 'Master of Pupptes' czy 'Fade To Black' to wspaniała sprawa. "Dobrze się bawicie?" - krzyczy JAMES HETFIELD. Odpowiada mu odgłos rozentuzjazmowanego tłumu. "Jesteśmy tu, byście czuli się jeszcze lepiej" - ripostuje wokalista.

Pierwszy bis rozpoczęli od 'Wherever I May Roam', po którym usłyszeliśmy piękne, delikatne solo KIRKA HAMMETTA, jak się okazało wstęp do 'Nothing Else Matters'. Z pierwszymi dźwiękami gitary zapanowała wrzawa, a cały stadion rozświetlił ogień tysięcy zapalniczek. Po wspomnianym już wspólnie odśpiewanym 'Master of Puppets' na scenie znów pojawia się ogień, wybuchy i cała kanonada wystrzałów. Tak... tak może rozpoczynać się tylko jeden utwór - 'One'. Po nim już tylko le grand finale w postaci 'Enter Sandman'. Wszystkie reflektory rozświetlają tłum fanów z podniesionymi rękoma. To musi być niesamowity widok ze sceny. To już koniec. Kostki HAMMETTA i HETFIELDA lądują w tłumie. Było wspaniale.

Kiedy wydawałoby się, że już nic nas nie spotka, METALLICA raz jeszcze wyłania się zza kulis. 'Dyers Eve' i 'Seek and Destroy'. Czyż trzeba chcieć więcej?

Odgrażają się, że znów do nas powrócą. Już czekamy...


Mozart




WYWIAD Z ROBERTEM dla WP


Rob Trujillo: mamy materiału na trzy kolejne płyty

31 maja, Stadion Śląski, Chorzów... Od 21.00 Metallica na gigantycznej scenie daje porywający koncert. Kilka godzin wcześniej jesteśmy umówieni na rozmowę z Kirkiem Hammetem. Gdy docieramy na miejsce okazuje się, że wywiad będzie, ale z Robem Trujillo, nowym basistą formacji. Spotkanie zaplanowano na 17.30. Mamy do dyspozycji 15 minut. Czekamy w stadionowej kawiarni przywodzącej na myśl cepelię z czasów PRL. Wiklinowy parawan, japońskie wachlarze na ścianach, pod sufitem rozwieszone papierowe (?) różyczki. Wszyscy oczekujący dziennikarze (prasa, radio, tv, internet) będą rozmawiać z muzykami w tym samym pomieszczeniu. Zastanawiamy się czy nie będziemy się nawzajem zagłuszać. Po kilkudziesięciu minutach słyszymy policyjny sygnał. Pod wejście zajeżdża kolumna samochodów z muzykami w środku. W związku z opóźnieniem wszystkie rozmowy zostają skrócone do 10 minut. Jest 18.30.

Do naszego stolika podchodzi ROB TRUJILLO. Wydaje się nieco "mniejszy" niż go sobie wyobrażałem. Serdeczny uścisk dłoni, pytanie o nasze imiona i rozpoczynamy. ROB okazuje się niezwykle rozmowny. Gdyby była okazja zagadałby nas "na amen".




Metallica musi czuć się w Polsce niesamowicie dobrze. To jeden z najczęściej koncertujących zespołów w naszym kraju. Dla Ciebie będzie to pierwsza wizyta z nimi w Polsce. Czego spodziewasz się po dzisiejszym koncercie?

To nasza wspólna czwarta trasa po Europie i za każdym razem coraz więcej ludzi przychodzi na koncerty. To niesamowite uczucie. Lars [Urlich - perkusista, przyp. autor] jest zdania, że to najlepsza frekwencja od czasów promocji "Czarnego Albumu". Dziś spodziewamy się czegoś wyjątkowego. Zainteresowanie ze strony polskiej publiczności jest ogromne i wiemy, że podczas dzisiejszego koncertu będzie ponad 40 tys. ludzi. Wierzcie mi, to będzie coś niesamowitego. Z drugiej strony, każdy z koncertów jest niepowtarzalny. Ogromny tłum i entuzjazm to zawsze coś wyjątkowego. Koncerty w Finlandii i Szwecji były wspaniałe. Kto wie, czy w Polsce nie będzie tak samo lub nawet jeszcze bardziej szalenie?

Wasz występ supportują Vader i Slipknot. Dobrze czujecie się w ich towarzystwie?

Vader nie grał jeszcze z nami podczas obecnych występów, więc dziś jest nasz pierwszy raz [śmiech], ale słyszałem wiele dobrych rzeczy, jakie nagrali. Czuję się lekko podniecony na samą myśl, że Polacy zagrają dziś tutaj. Niestety, przede wszystkim ze względu na nasz grafik, wątpię, żebym mógł zobaczyć ich występ na żywo. Slipknot natomiast to niezła zabawa. Odstawiają wspaniałe widowiska, ale jak do tej pory też nie miałem okazji zobaczyć jak grają. Wiem też, że już wydali nowy album, ale nie miałem czasu, by posłuchać jak brzmią.

Rok temu mieliśmy okazję oglądać Wasz występ w Roskilde. Niespełna pięć dni temu wystąpiliście w Kopenhadze w Danii, ojczyźnie Larsa. Powiedz, jak wspominasz obydwa wydarzenia?

Wszystko, co pamiętam z zeszłego roku to wspaniała publiczność i świetne miejsce. Sporo emocji i stresu [śmiech]. Nasz ostatni koncert w Kopenhadze nie należał jednak do najlepszych. Akustyka hali, w której graliśmy była zupełnie do kitu. To z pewnością nie jest miejsce przeznaczone na koncerty heavy metalowych zespołów. Nadaje się bardziej dla kogoś pokroju Britney Spears [śmiech]. Dźwięki odbijały się z każdej strony, co było nie do zniesienia. Nie mogliśmy zupełnie porozumieć się z publicznością przez to fatalne nagłośnienie no i w końcu siadło też zasilanie. Z powodu wyłączonych mikrofonów staraliśmy się porozumiewać na migi. Tak, czy inaczej było śmiesznie [śmiech]. Myślę, że dzisiejszy wieczór będzie naprawdę wspaniały chociażby przez to, że odbędzie się na świeżym powietrzu, a ostatnio zupełnie nie graliśmy na stadionach. Poza tym pogoda, jaką dziś macie, przypomina mi tę w Kalifornii [fakt, był upał, słońce prażyło aż miło - przyp. autor]. Super. Przez ostatnie kilka dni, które spędziliśmy w Skandynawii, było bardzo zimno i ciągle padało.


Płyta 'St. Anger' powstała bez Twojego udziału. Jakie są Twoje odczucia odnośnie tego krążka? Gdybyś brał udział w jej tworzeniu, chciałbyś coś pokombinować, dodać własne pomysły?

'St. Anger' to krok milowy w przyszłość Metalliki. To bardzo porywająca płyta. Czy chciałbym coś zmienić? Nie wiem. Stale coś w niej zmieniamy. [śmiech]

Nie znudziła Ci się jeszcze? Może czas na nowy materiał?

Każdego wieczoru, zanim wyjdziemy na scenę, urządzamy sobie małe spontaniczne jam session. Stale coś komponujemy. Mamy ze sobą sprzęt nagrywający, więc na chwilę obecną mogę się pochwalić, że mamy materiał, który mógłby zapełnić co najmniej trzy kolejne albumy. Nieźle się przy tym bawimy. Jestem pewien, że dziś również coś stworzymy, więc można powiedzieć, że proces komponowania nowego materiału został zapoczątkowany.

Jak czujesz się grając klasyczne numery Metalliki?

Wyśmienicie. Jestem naładowany sporą energią. Ta muzyka niesie ze sobą ogromną moc. Kiedy gram te wszystki kawałki przed tak ogromną ilością ludzi, którzy również wypełnieni są silną potrzebą chłonięcia muzyki, wtedy sam jeszcze bardziej się nakręcam. Powiedziałbym nawet, że to działa na mnie, jak podkładanie do ognia! Wczoraj graliśmy dla blisko 60 tys. ludzi... widząc ich i grając dla nich byłem bardzo, bardzo nakręcony!

Co zagracie dziś wieczorem?

Nie wiem? Zmieniamy program co wieczór. Czasami gramy 'Dyers Eve', czasem 'The Thing That Should Not Be', a czasem 'Metal Millitia', ale najwspanialszą rzeczą jest to, że czasami zdarza się nam zagrać kawałki, których chłopaki nie wykonywali na żywo od blisko dwudziestu lat. O to właśnie chodzi i to jest właśnie "nowa Metallica". Nowa Metallica to nie kapela, która gra koncerty według jakiejś z góry ustalonej listy. Jeżeli mamy okazję zagrać coś co fani zespołu postrzegają jako rarytas, to zwyczajnie gramy to świetnie się przy tym wszystkim bawiąc.

Niektóre z występów zostały już nagrane i wydane jako oficjalne koncertowe bootlegi. Czy dzisiejszy koncert również będzie dostępny w takiej właśnie formie?

Nie mam bladego pojęcia, chociaż chciałbym mieć nadzieję, że tak będzie. Do końca nie byłbym tego pewien. Muszę sam się dowiedzieć. Początkowo wydawało mi się, że tego typu akcja dotyczy tylko Stanów.

Czy tego typu bootlegi to sposób w jaki Metallica walczy ze światowym piractwem muzycznym, nielegalną wymianą plików mp3?

Ludzie muszą zrozumieć, że Metallika dba o swoich fanów, a to co stało się z Napsterem to - według mnie - wielkie nieporozumienie. Dopiero teraz wiele zespołów zaczęło sobie zdawać sprawę o co właściwie chodziło chłopakom od samego początku całej tej walki przeciwko nielegalnemu ściąganiu plików. Ale.. koncerty w formacie mp3 to bardzo świeży pomysł na to, by niewielka grupa ludzi mogła otrzymać kawał porządnej, dziewiczej i niezmiksowanej muzyki w najlepszej jakości nagranej podczas kilku koncertów. Myślę, że to pewien rodzaj prezentu z naszej strony. Szkoda, że zespoły, na których sam się wychowałem, nie miały okazji na dostarczanie mi koncertów w ten sposób. Cała ta sprawa z koncertami on-line to coś wyjątkowego. Ludzie idą się bawić, a następnego dnia dostają muzykę i słuchają jej wspominając to, co miało miejsce kilkanaście godzin wcześniej.

Dziękujemy za rozmowę.

Serdeczne podziękowania dla Universal Music Poland i Odyssey Concerts za możliwość przeprowadzenia wywiadu.
Raf/Mozart


Relacja Macieja Parfianowicza


Na dzień 31.05 czekałem już od jakiegoś czasu gdyż niemal pięć lat minęło odkąd widziałem najlepszy zespół świata na żywo (ostatnio w Berlinie na SM). Na szczęście, ostatni miesiąc zleciał szybko bo byłem zajęty w pracy ;-) Do Chorzowa dotarłem około 15 i ze znajomymi spędziliśmy trochę czasu w parku (jestem pod jego wrażeniem) popijając piwko i jedząc obiad. Odpuściliśmy sobie Vadera i poszliśmy dopiero na Slipknot. Bardzo tutaj proszę o opisanie tego występu kogoś obiektywnego, gdyż mnie ta muzyka zupełnie nie przekonuje (mam 30 lat, może dlatego). Tak więc skoncentruje się "tylko" na opisie występu Metaliki.

Na szczęście świecka tradycja odczekania na gwiazdę wieczoru, aż łaskawie raczy pojawić się na scenie odeszła już w niepamięć. Punktualnie o godzinie 21 zgasły jupitery na stadionie i zaczęło się intro okraszone fragmentami filmu prezentowanego na telebimach (wiemy jakiego). Wraz z kolejnymi dźwiękami orkiestry rosło napięcie, rozmowy zamilkły, ciarki coraz bardziej przechodziły po plecach, bo klamka już zapadła, a oczekiwanie się skończyło i wiadomo było co nastąpi za kilka sekund. Nie zdążyły jeszcze przebrzmieć ostatnie dźwięki Morricone gdy powoli do naszych uszu zaczęły wkradać się znajome tony z początku płyty "And Justice For All". Tak.....już za chwile szaleństwo miało się rozpocząć. To w końcu "Blackened". Nawet nie zauważyłem kiedy panowie weszli na scenę, tak szybko się to odbyło. Bez zapowiedzi, bez przygotowania, bez zbędnego przedłużania zaczęli po prostu ostro grać (mówiąc dosadnie, napierdalać). Utwór zagrali szybciej niż na płycie, co nie powiem aby było wadą tego wykonania.


Od razu przeszli do "Fuel" z czego powiem szczerze początkowo niezbyt się cieszyłem, bo nie lubię "Reload". Na szczęście wybrali dobry utwór. I tutaj znowu, podobnie jak w poprzednim przypadku zostało to zagrane o wiele szybciej niż w oryginale. Na uwagę zwracają tutaj świetne efekty pirotechniczne. W połowie kawałka było ich tyle że nawet pomyślałem iż coś się zepsuło, bo muzycy już tylko stali nieruchomo na scenie, nie chcąc pewnie wleźć tam gdzie nie trzeba (pomni wcześniejszych przykrych doświadczeń).



Kolejnym kawałkiem był rarytas dla każdego szanującego się fana tego zespołu - mowa oczywiście o "Four Horsemen". To przecież tym tytułem niejednokrotnie określa się sam zespół. Znajomy riff na początku spowodował odruch bezwarunkowy (przynajmniej u mnie), czyli wzniesienie ręki z dwoma palcami i uśmiech od ucha do ucha. Potem już tylko było ryczenie tekstu z Hetfieldem i ostry (w miarę skromnych możliwości) headbanging. Po tym kawałku nastąpił odpoczynek ..... ale JAKI. W końcu "Fade To Black" to nie przelewki, choć jest to przecież utwór oparty na prostym schemacie a, C, G, e. W muzyce jednak jest tak, że nie zawsze trzeba grać super skomplikowanie. Ważny jest feeling., a ten utwór właśnie coś takiego w sobie ma. Poza tym jest po prostu ładny (na pohybel ortodoksom to piszę hihi). Widok zapalonych kilkunastu tysięcy zapalniczek też zrobił wrażenie. Po zaprezentowaniu kilku utworów ze starszych płyt pora przyszła na najnowszy produkt naszego ulubionego zespołu. Mowa oczywiście o płycie "St Anger". Zanim zaczęli grać, Hetfield przećwiczył z nami rytmiczne wchodzenie z okrzykiem "Hey" w początkowy rytm perkusji no i....zaczęło się. Utwór idealnie pasuje na koncert choć tutaj muszę powiedzieć że wykonanie było chyba odrobinę gorsze niż oryginalne (ale to może być tylko moje subiektywne i całkowicie mylne wrażenie).


I w tym momencie zaczęła się "najgorsza" (jeżeli w ogóle można użyć tego słowa w tym przypadku) część koncertu jak dla mnie. Po prostu z płyty "Load" akurat nie za bardzo lubię "King Nothing", a akurat ten utwór został zagrany jako następny. Kolejnym był "No Leaf Clover" którego wykonanie bez orkiestry nie przekonało mnie zupełnie. W głowie po prostu cały czas miałem melodie wygrywane przez smyczki i bardzo mi ich brakowało. Poza tym Hetfield nie za bardzo radził sobie wokalnie podczas powolnych części i raz weszli nie w tempo. No ale nie byłbym prawdziwym fanem gdybym takich rzeczy nie zauważył. Poza tym w przypadku tego zespołu wpadki tylko dodają uroku, gdyż podkreślają że w końcu muzyka wykonywana jest przez żywych ludzi, a nie puszczona z taśmy. Na szczęście po tym kawałku było już tylko lepiej. Panowie ponownie uraczyli nas nową kompozycją, tym razem tytułową. Spodobało mi się tutaj to, że brzmienie gitar było prawie idealne jak na płycie, ale perkusja na szczęście nie była puszką od fasoli ;-). Po "St Anger" kolej przyszła na "Sad But True" czyli mój ulubiony utwór z "czarnego" albumu. Co tu dużo pisać - kawałek jak zwykle został zagrany bardzo ciężko. Po tym utworze nastąpiła za to parada thrash metalu. Na pierwszy ogień poszedł "Creeping Death" ze zwyczajowym już wykrzykiwaniem "die, die, die". W tym momencie zabrakło mi (i przypuszczam że nie tylko mi) Newsteda. Potem kolej przyszła na "Battery". Początkowy fragment utworu (intro) a także wstęp grany na fuzzowanych gitarach został puszczony z taśmy (w sumie ciekawe czemu). Wydawało mi się że zaczęli potem grać trochę szybciej niż ta taśma. Przed solówką trochę się z kumplem uśmialiśmy bo Hetfield zapodał tekst z albumu symfonicznego, czyli "Are you alive.....how does it feel to be alive....show me". Mógłby w sumie być trochę bardziej oryginalny, choć z drugiej strony ucieszyłem się że usłyszałem właśnie to zdanie ;-). Generalnie wykonanie zarówno Creeping jak i Battery było ze wszech miar profesjonalne i przypominało trochę stare czasy. Kolejne utwóry, czyli "Wherever I May Roam" i "Nothing Else Matters" również bardzo mi się podobały.


Można było trochę odpocząć po dwóch poprzednich. Podczas Nothing znowu wrażenie robiły pozapalane zapalniczki na całym stadionie. Jak skończyli grać balladę pomyślałem sobie że chyba już czas na "Master" bo minęło trochę czasu. I nie pomyliłem się. Weszli od razu, bez zapowiedzi. Tłum poderwał się po raz kolejny i odśpiewał z zespołem cały kawałek wers po wersie. Przepiękne wykonanie środkowej części i zagrana super szybko solówka tylko spotęgowała wielkość tego utworu. Po jego zakończeniu dało się słyszeć wybuchy....więc wszystko było wiadomo. To nie Al.-Kaida lecz "One". Właśnie ten utwór najbardziej lubię słuchać na żywo w wykonaniu naszych bohaterów. Tym razem również się nie zawiodłem. Telebimy pokazywały tym razem czarno biały obraz, na scenie było pełno dymu, efektów pirotechnicznych, stroboskopów. Opętańczy krzyk Hetfielda "No, no, no...." przed solówką wywołał u mnie kolejny atak przechodzących ciarek przez plecy. Po prostu piękna sprawa, nic dodać nic ująć. Na zakończenie części przed bisami usłyszeliśmy "Enter Sandman". Bardzo prosty ale jakże urokliwy i potężny zarazem utwór. Podczas jego wykonywania również pojawiają się fajerwerki już chyba za każdym razem w tych samych częściach utworu.


Po krótkiej przerwie nastąpiła konwersacja Hetfielda z publicznością. To co zwróciło moją uwagę było to, że po twarzach muzyków wyraźnie było widać iż są zadowoleni z tego występu. To musi być faktyczna radość z grania gdy widzi się 50.000 wzniesionych par rąk w górę i tyleż samo ust śpiewających niemal każdą linijkę tekstu. W takich momentach na pewno muzyk uświadamia sobie że to co robi ma sens.... No ale wróćmy do koncertu. W najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałem się co zagrają (specjalnie nie śledziłem setlist na internecie aby mieć niespodziankę, no ale TO mnie przerosło). Jak usłyszałem pierwsze dźwięki "Dyers Eve" to autentycznie się wzruszyłem i coś mi się ścisnęło w gardle. Potem już tylko oddałem się ekstazie. Powiem tylko że utwór został zagrany jeszcze szybciej niż na "Justice". Na sam koniec poleciał "Seek And Destroy" zaśpiewany chóralnie przez wszystkich.


Po przebrzmieniu ostatnich taktów Metallica długo nie mogła zejść ze sceny, rozmawiała z publicznością, chwaliła się znajomością polskiego (brawo Rob!) i przejęła naszą flagę narodową z szacunkiem układając ją na perkusji. Po prostu pięknie. Jeszcze raz podkreślę - ten koncert nie przyniósł tylko nam radości, ale również im.


Podsumowując muszę jednoznacznie stwierdzić że był to najlepszy koncert Metaliki na którym byłem (a było tego trochę włączając symfoniczny w Berlinie). Przemawia za tym kilka względów. Przede wszystkim jakość dźwięku która była po prostu rewelacyjna - dźwięk odbierany był z taką samą (wysoką!!!) jakością w każdym miejscu stadionu. Poza tym były aż cztery (!!!) telebimy - po jednym na każdego członka zespołu (za każdym z muzyków biegał pan z kamerą). Osobiście uważam to za świetny pomysł gdyż jest to zupełnie nowa jakość koncertu - takie kręcenie i montowanie na żywo. Odpowiadała mi również atmosfera panująca wśród publiczności - lekkie podniecenie, pełna radość z przeżywanej chwili, zero agresji czy ordynarnego pijaństwa (abstynentem nie jestem ale wiecie o co mi chodzi). Po raz pierwszy muszę również pochwalić organizatora. Po doświadczeniach z Gwardii przygotowałem się na ekstremum w postaci braku toalet oraz obecności dwóch stoisk z napojami, a tu nagle okazało się że jest pełna infrastruktura - przysłowiowe już "tojtoje", pełno stoisk z nie tylko napojami ale i jedzeniem, a także miłe panie chodzące podczas koncertu z ciepłą bo ciepłą ale jednak colą.


Na zakończenie można zadać tylko jedno pytanie. Kiedy następny koncert?


Ps. Po 20tym będzie relacja porównawcza z Amsterdamu.


Maciej Parfianowicz









Tutaj będą pojawiać się linki do podstron z fotkami przez Was nadsyłanymi - czekamy !!!


Fotki okołokoncertowe :)
metallica.icenter.pl/metallica_chorzow/chorzow/skorowidz.html - Wojo

metallica.icenter.pl/metallica_chorzow/chorzow2/skorowidz.html - Ctomek

metallica.icenter.pl/metallica_chorzow/chorzow3/skorowidz.html - różne

metallica.icenter.pl/metallica_chorzow/chorzow4/skorowidz.html różne: xyz_m, pietrekcz, elminister, asa76

metallica.icenter.pl/metallica_chorzow/chorzow5/skorowidz.html - gazeta wyborcza

metallica.icenter.pl/metallica_chorzow/chorzow6/skorowidz.html - fotki Wojtka Aniszewskiego

metallica.icenter.pl/metallica_chorzow/chorzow7/skorowidz.html - 4 fotki z lotniska przed koncertem

rambo.nd.e-wro.pl/galerie/metallica/ - fotki overkillowców z Wrocławia

overkill.pl/news/2004/chorzow8/skorowidz.html - fotki Dareka Kawki z odyssey

odyssey.pl/archiwum.html - fotki z Odyssey.pl

overkill.pl/news/2004/chorzow9/skorowidz.html - fotki tomsona</a>

ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet



Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak