W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Mistress of drones. Wywiad z Tarą Boughey [So What! marzec 2018]
dodane 21.03.2018 22:02:08 przez: Marios
wyświetleń: 3068
Jednego utworu możemy być w Krakowie pewni. Metallica zagra dla nas Moth Into Flame.



Kolega Elvis swego czasu przygotował już dla nas tekst o ćmach. Dlaczego Moth Into Flame usłyszymy na 100 procent? Ponieważ jest to jeden z głównych atutów koncertu, przy którym jest sporo pracy. Skoro do obsługi dronów imitujących ćmy Metallica ma w ekipie koncertowej osobę wyłącznie do tego pokazowego numeru, oznacza to ni mniej, ni więcej tyle, że nie można ot tak wykastrować setlisty z tej fantastycznej wizualnej otoczki. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Tarą Boughey – władczynią dronów.





Tekst: Seffan Chirazi.


Kiedy spotykasz Tarę Boughey, najpierw zastanawiasz się, z jak młodą twarzą i młodzieńczym wyglądem masz do czynienia. Rozmawiasz z ekipą Metalliki i w ciągu tygodnia obcujesz z ludźmi doświadczonymi, gdzie kurze łapki na ich obliczach to reguła i nagle stają przed tobą niemalże oczy dziecka. Tara jest dumna i ma poczucie radości z tego, co spotyka ją na trasie WorldWired. Boughey jest zadowolona z różnych wyzwań, które rzuca jej praca. Może się wydawać, że osoba odpowiedzialna za sterowanie dronami w czasie Moth Into Flame musi być „ekspertem od dronów”. I muszę przyznać, że wyobrażałem sobie Tarę, która jest geekiem w temacie dronów. Że wcześniej nabierała doświadczenia jako nerd komputerowy, itd. Nie do końca tak jest. Uważam, że historia Tary Boughey jest jedną z bardziej inspirujących, jeśli chodzi o połączenie czystej ciekawości z odwagą i talentem, które to połączenie ukształtowało jej życie i karierę w taki sposób jak dziś.





Pochodzisz z Donkaster w Wielkiej Brytanii, gdzie jak sądzę, drony nie są szczególnie popularne jako styl życia. Jeśli możesz, zobrazuj czytelnikom, jak to się stało, że młoda dama z Doncaster steruje dronami.

Uczyłam się w liceum i zostałam przyjęta na studia, by coś ze sobą zrobić. Tak naprawdę nie wiedziałam do końca co chcę robić, więc postanowiłam nie płacić za czesne i wzięłam trochę wolnego. Pojechałam z chłopakiem do Amsterdamu i zaczęłam tam pracować w firmie wideo. Zaczęłam od pracy w biurze. Będąc w tym biurze każdego dnia i nudząc się do 13.00, postanowiłam trochę poszperać po magazynie by dowiedzieć się, jak działają panele wideo. Mam uprawnienia na wózek widłowy i takie tam...

Tak po prostu zrobiłaś uprawnienia na wózek widłowy...

Cóż. W owym biurze co chwila podpisywałam mnóstwo takich uprawnień i w końcu zapytałam szefowej, czy też mogę sobie je zrobić. Taki mam sposób na życie: zadaję pytania i się uczę. Nikt nigdy nie zaoferuje ci niczego, jeśli nie poprosisz. Później pracowałam dla innej firmy wideo, tym razem w Australii.

Przeprowadziłaś się do Australii? Z Amsterdamu do Australii?!? Pozwól, że jednak zapytam o twój wiek. Nie wydajesz się być osobą, która ma już tyle za sobą.

Mam 26 lat.

Niebywałe.

Przeprowadziłam się do Australii w wieku 20 lat. Holenderska wiza mojego chłopaka się przedawniła, a ponieważ on jest Australijczykiem, więc wróciliśmy razem do Australii. Tak, to ten sam facet, za którego później wyszłam za mąż.

Świetnie. Czy możemy poznać jego imię?

Tak. Nazywa się Todd Vernon i jest projekt-menadżerem w TAIT.

Dobra. Więc pracujesz w tej Australii dla firmy produkującej wideo?

Tak, kolejna firma zajmująca się wido. Następnie dostałam ofertę, by pracować na Olimpiadzie 2012 (w Londynie).

O kurde. Znakomicie.

Wróciłam do Wielkiej Brytanii i mieszkałam właśnie w Londynie. To była łatwa przejażdżka pociągiem, więc mieszkaliśmy w Londynie przez rok i zahaczyłam się na Olimpiadzie. To było siedem miesięcy mojego życia. Dbałam o monitory na stadionie, krzesełka, łóżka, parasole (dla zawodników).

Gdzie nabyłaś podstaw do obsługi takich monitorów?

Moja pierwsza szefowa, ta z Amsterdamu, która zatrudniła mnie bez żadnego doświadczenia nazywa się Carol Scott. Teraz pracuje dla TAIT. Wydaje mi się, że dostrzegła coś we mnie i to chyba jedna z takich osób, które pomagają kobietom w tej branży, więc popchnęła mnie dalej. Zobaczyła, jak bardzo gorliwie wykonuję swoje obowiązki i zaproponowała mi pracę.





To wszystko rozchodzi się o to, o czym wspomniałaś: pytasz i się uczysz. Sprawiasz wrażenie osoby wychowanej w starym stylu: wiesz, etyka wobec nauki i pracy...

Bo to prawda. Moja mama nauczała przedmiotów ścisłych. Postanowiła pójść na studia, gdy była ze mną w ciąży i miała już dwoje dzieci w wieku siedmiu i pięciu lat. Studiowała trzy lata mając na głowie trójkę dzieci. Mój tata był mechanikiem, więc techniczne sprawy też nie były mi obce. Nie bał się nam pokazywać fizycznej pracy: jakaś praca w ogrodzie, albo coś podobnego. Doceniam to, że wychowałam się w takim środowisku i jak widać, teraz dużo pracuję z komputerami. Nie jest to ciężkie zajęcie, może poza rozładowywaniem sprzętu. Ale dogaduję się z lokalnymi ekipami.

Zatrzymajmy się przy tym temacie. Jak wygląda interakcja z nimi?

Na Olimpiadzie było ciekawie. Miałam 21 lat i pod sobą grupę 20 facetów z lokalnej ekipy. Kierowałam nimi samodzielnie. Nie było nikogo innego wokół mnie. To była próba ognia.

Przedstawmy to szczerze: miałaś jakby podwójną barierę do sforsowania. Jesteś młoda i jesteś kobietą, która miała okiełznać tych cwanych, starych drani.

Którzy naprawdę nie doceniają 21-letniej kobiety, która mówi im, co mają robić, więc trochę kłamałam im o moim wieku. W przeszłości mówiłam, że jestem starsza, ponieważ doskonale wiedziałam, że nie będę traktowana poważnie jeśli zdradzę mój prawdziwy wiek. Mówiłam wszystkim, że mam 29 lat!!! Po prostu wszystkim kłamałam, żeby odnosili się do mnie z szacunkiem. W międzyczasie łapałam też dorywcze zajęcia: w telemarketingu i pracowałam też w browarze. Dzięki temu jestem całkiem dobra w branży obsługi klienta. Pomaga mi to w ocenie nastawienia ekipy. Widzę, że są spięci, gdy widzą kobietę, wydaje im się, że będą mogli ze mnie żartować. Poznałam różne sygnały w branży pracy z klientem. Pomaga mi to.

Wracając na chwilę do tematu pracy nad Igrzyskami Olimpijskimi, czy mogłabyś nakreślić, za co dokładnie byłaś odpowiedzialna?

Chodziło o cały system wideo. Formowanie tabletów w największy ekran na świecie. Wyszło 70 000 pikseli.





Więc to była twoja robota.

Nie. Ja stworzyłam system do obsługi tego wszystkiego.

No dobra, ale to na twojej głowie leży łączenie tych rzeczy w odpowiednim miejscu, nie?

Tak. System był taki, że jeden ekran miał jedno miejsce na stadionie (każdy ekran maił 9 pikseli). Można go było podnosić i machać nim we wszystkie strony.

Szaleństwo.

Powstaje z tego ruchomy obraz. W tamtym czasie nie wiedziałam wiele o technicznych aspektach. Byłam raczej samoukiem. Moim szefem wtedy był Stef Vanbesien i to on uczył mnie wszystkiego, co chciałam wiedzieć. Wciąż byłam świeża w zarządzaniu lokalnymi ekipami, i to on mnie wypatrzył i mi pomagał.

Tak. Zwykle potrzeba jednej osoby, która będzie cię wspierać, albo jednej czy dwóch osób do rozwiązywania problemów.

Nieważne, jak dobry jesteś w danym temacie, uważam, że potrzeba przynajmniej jednego człowieka, który ci po prostu powie, że w ciebie wierzy, że jesteś coś wart. I wtedy pokonujesz kolejne stopnie.

O.K. Pogadajmy o tych dronach. Porozmawiajmy o tym, co trzeba zrobić, żeby je uruchomić.

Wykonuję wiele prac podwykonawczych dla TAIT. TAIT powiedzieli, że potrzebują kogoś, kto spotka się z dostawcą dronów, ponieważ nie mieli wtedy nikogo, kto mógłby obsługiwać te zabawki. To była robota na jedno popołudnie. Pomagałam im ustawić system dla sali. I mój szef zaproponował: Czy chcesz im uruchomić te drony? Tak po prostu. Zgodziłam się. Dostawałam sporo podobnych ofert, ale niektóre nie dochodziły do etapu realizacji. Wtedy wracałam do rozmów z kontrahentami.

I znowu muszę to podkreślić, że wkraczasz w tę robotę bez jakiegoś wcześniejszego doświadczenia z dronami, prawda?

Zgadza się. Bez żadnego doświadczenia. Nigdy wcześniej nie miałam nawet takiego drona.





Pytanie za sto punktów: kiedy negocjujesz umowę, aby podjąć pracę jako operator dronów, czy przedstawiasz klientom jak to będzie działać, czy raczej jest to zaufanie. Wiesz, coś w stylu: Skoro ona obsługuje koncerty, to z pewnością wie, co robi?

To jest całkiem nowa technologia, więc siłą rzeczy drony nigdy nie uczestniczyły w tak dużej trasie koncertowej. Metallica ma duże drony z kamerami i podobnymi rzeczami, ale odkąd tu jestem, nigdy nie użyli ich na żywo.

Nikt wcześniej nie miał na trasie dronów?

Nikt. To pierwsza autonomiczna trasa koncertowa w historii, gdzie wykorzystywane są drony.


[Marios: z artykułu Elvisa wiemy, że Lady Gaga zdążyła pokazać się na scenie z tą technologią, ale był to tylko pojedynczy występ na Super Bowl. Regularną trasę koncertową z użyciem dronów rozkręciła dopiero Metallica].


Nie ty programujesz choreografię tych dronów, prawda? Ktoś to robi dla ciebie.

Tak.

Musisz się upewnić, że pokaz będzie pasował do parametrów sceny, prawda? Powiedz czytelnikom, jak to działa. Widziałem, jak naklejasz takie malutkie nalepki na drony. Zakładam, że to jakieś czujniki? Nie wiem...

Nie. Te nalepki to numery identyfikacyjne drona. Każdy z nich ma ustaloną choreografię i trzymają się systemu. Mam 28 modułów na scenie, pod sceną i na tych wyświetlaczach w kształcie kostki. Dla laika: Moduły mają ustawiony pewien zakres obwodu, poza który dron nie poleci i zatrzymuje się w obrębie sceny. Drony nieustannie odbierają od siebie sygnały o choreografii.

Więc wszystkim sterujesz z jednego komputera.

Tak.





Moje kolejne pytanie za sto punktów: Musisz mieć jakąś kopię zapasową oprogramowania, by to działało przez cały czas, prawda?

Tak, mam. Jeśli jeden moduł nawali, to nic złego się nie dzieje. Jeśli padną dwa, wtedy tego nie uruchomię. Ale mam kopię i mogę wszystko przerwać w dowolnym momencie. Jeśli zawali moduł główny lub zapasowy, to inny przejmie kontrolę. Jeśli padną dwa, to przerywam. Nie lubię tym ryzykować.

Czy miałaś już sytuację, gdy musiałaś przerwać?

Nie. Przerwałam jeden jedyny raz na próbie przed koncertem. Poza tym nie.

Czy masz teraz jakiś wkład w choreografię? Pytam, bo jesteś osobą, która jest na miejscu i widzi, jak to działa.

Nie. Dosłownie wszystko działa pod dyktando oprogramowania producenta, a także kodu, jaki otrzymuję od sprzedawcy. No i oczywiście pod dyktando reżysera koncertów Metalliki, Dana Browna, który zawsze chce mieć odpowiedni rodzaj wizualizacji. Programuję choreografię, jakiej oczekuje. Zrobiliśmy kilka różnych. Teraz mamy tylko białe światła i wszystko, co tu widzisz.

Chciałabyś mieć wpływ na zaprogramowanie tych dronów? I czy uważasz, że ta technologia jest w stanie wesprzeć więcej elementów na scenie? Czy myślałaś o różnych typach dronów?

Tak. Chodzi mi o to, że już wcześniej Cyrk de Soleil w Nowym Jorku wykorzystywał osiem dużych dronów z zamocowanymi abażurami. One są tak duże, że gdyby spadły na ciebie, z pewnością byłbyś ranny. Moje są malutkie.

Chciałabyś je pomimo kasku Kirka w Kopenhadze? Pamiętasz to, kiedy Hammett założył kask?

Zemścił się później uderzając drona gitarą!





Naprawdę uderzył?

Tak. Trafił jednego gitarą.

Czy nie czułaś wtedy, że on utrudnia ci pracę? Zniszczył przecież jeden element układu, nad którym ciężko pracowałaś.

Ani trochę. Uznałam, że to zabawne.

Spoko. I odcinasz się od takiego dziwaka jak ja, myśląc: Nie jestem emocjonalnie związana z moimi dronami. Nie zamierzam tego robić.

Nie polubię ich w żaden sposób.

Więc traktujesz je jak zło.

Bo są złe.

Naprawdę?

Od czasu do czasu.

Jaka najgorsza sprawa może się przytrafić z dronami? Co najgorszego mogą zrobić?

Mogę je pogubić. To najgorsza rzecz.

Pogubić?

Kilka razy wpadły w publiczność. A fani je biorą i nigdy nie oddają. To najgorsza rzecz. Zdarzyło się tak parę razy.

Ludzie wyciągają ręce i próbują je łapać?

Nie, raczej...

Zbaczają z kursu?

Tak. Jeśli pod sceną jest ciemno, to drony nie latają po ustalonej ścieżce i dochodzi do zderzeń. Gubimy je z oczu i dochodzimy do wniosku: Pieprzyć to.

Kurczę, to naprawdę drobiazgowe sprawy. Drony są skalibrowane dokładniej, niż nam się to wydaje. Muszą być puszczone pod sceną w odpowiednim kierunku, bo inaczej gubią ustawienia?

Dokładnie. Antena musi je namierzyć pewną wiązką, aby je wyłapać, co nie jest dla mnie idealne, ale...

To szalone! Czy jest jakiś moment w trakcie koncertu, w którym stwierdzasz: Dobra, zrobiłam tyle, ile mogłam, teraz zobaczymy, co się stanie?

Zawsze wszystko sprawdzam. Kiedy wychodzę dać mojemu bratu przepustkę, wracam gdy ekran robi się czerwony. Zawsze mam w głowie myśli, że coś może pójść nie tak, dopóki nie usłyszę komendy: Ćmy!

Co się dzieje, gdy ekran zmienia kolor na czerwony?

Muszę wszystko zrestartować i sprawdzić, czy nie występują gdzieś zakłócenia sygnału.

Ile to trwa, by ze wszystkim wystartować?

Zrestartowanie pokazuje np: „zamknij program. Wszystko O.K.”. Raz się zdarzyło, że coś było nie tak i naprawiałam to do koncertu.





Ale kiedy koncert się zaczyna, wszystko jest dopracowane?

Jest jak jest. Mogę w każdej chwili wszystko zatrzymać. Robiłam już to, jeśli widziałam, że coś nie pójdzie dobrze. Na ekranie widzę stan każdego drona: czy wyłapał choreografię, czy nie ma problemów z baterią, czy się nie zawiesza, czy reaguje na strat. Widzę te wszystkie parametry na moim ekranie.

To prawie jak praca kontrolera lotu.

I to jest trudne, ponieważ sto parametrów nie mieści się w całości na ekranie i ciągle muszę przewijać, by mieć wszystko pod kontrolą.

Może to głupie, co powiem, ale wystarczy przecież większy ekran... Chyba, że to nie jest takie proste.

Nie chodzi o większy ekran. Metallica nigdy wcześniej nie miała tak wielu dronów. Wydaje mi się, że 30 to max, z czego korzystali. W tej chwili jest ich jakieś trzy razy więcej.

Ile tych dronów w sumie jest oficjalnie?

Fruwa ich 99.

Dokładnie 99? Dlaczego nie 100?

Układ choreograficzny wymaga aktualnie dokładnie 99 dronów.

W porządku. Czy uważasz - biorąc pod uwagę to, że drony to nowa koncertowa technologia i że pojawiłaś się tutaj nie robiąc tego wcześniej, ale dzięki doświadczeniu tu na miejscu – czy to jest ścieżka kariery zawodowej, którą będziesz dalej podążać? Bo jestem pewien, że dostajesz oferty od innych firm, prawda?

Mam kontakt z kilkoma ekipami, które chcą wykorzystać drony w swojej działalności, ale nie potwierdzili jeszcze tego na 100 procent. Oczywiście na razie pracuję z Metallicą już dość długo, więc tak naprawdę nie miałam okazji robić tego dla kogoś innego. Zawsze staram się podpowiadać innym, jak to robić z większą ilością dronów.

Ale czy dla ciebie jest to ścieżka kariery zawodowej?

Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z automatyką. To pierwsza praca, gdzie mam styczność z automatami. Zawsze będę poszukiwać. Mam ambicje, by nadal się spełniać i nie sądzę, że zostanę z tymi dronami na zawsze.







Marios

Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 1
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
basia232
26.03.2018 17:31:03
O  IP: 77.65.110.80
Widziałam na żywo w Bolonii, wyglądało extra!!!
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak