W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Robert Trujillo dla So What!: Nie obwiniam Jasona za brak basu na ...And Justice For All
dodane 07.03.2019 20:12:11 przez: Marios
wyświetleń: 2441
Bilety na Metallicę ponownie w sprzedaży (przynajmniej do czasu, kiedy wrzucam ten post). Przy pobieraniu swojej (kolejnej) cyfrowej wersji albumu Hardwired... To Self-Destruct, nadal jesteśmy raczeni reklamą zakupu zremasterowanej wersji krążka ...And Justice For All. W takim razie postanowiłem trochę odkopać temat Justice i z "niewielkim" (dobra, wielkim) poślizgiem zapraszam do przeczytania rozmowy redaktora naczelnego sekcji So What! - Steffana Chirazi z Robertem Trujillo na temat ...And Justice For All.







tekst: Steffan Chirazi



Patrząc na perspektywę tego, jak dziś odbierany jest ...And Justice for All przez członków Metalliki, Robert Trujillo jest wyjątkową osobą w tym temacie. Jest basistą, a na albumie nie ma żadnego basu. Najpierw usłyszał ten materiał jako fan, a po czasie pomógł ponownie ożywić te utwory, gdy dołączył do Metalliki jakoś 15 lat po ukazaniu się Justice. I, co ważne... Rob studiuje Metallicę! Moje osobiste zdanie jest takie, że oprócz „ztrujillowania” numerów z Justice, po prostu biorąc pod uwagę „flow” Roberta w porównaniu z kostkowaniem Jasona Newsteda, Trujillo daje nam pogląd na to, w jaki sposób Cliff Burton mógłby się wpasować w ...And Justice For All. Intrygujące zagadnienie, biorąc pod uwagę to, że jest to pierwszy materiał post-cliffowy.





Co pamiętasz z czasów ukazania się Justice? Co wtedy robiłeś?

Dopadł mnie ten krążek prawdopodobnie w 1989 roku, kiedy dołączyłem do Suicidal Tendencies. Trzy pierwsze albumy Metalliki to był mój sposób na trening. Brałem walkmana i biegałem po górach w Santa Monica, słuchając Metalliki. Metallica plus Reign in Blood Slayera to była ścieżka dźwiękowa mojego trenowania. Wczesny Anthrax też.

Musiałeś biegać maratony...

Gdzieś w tych okolicach czasowych pojawił się AJFA i pamiętam, że materiał był dla mnie bardzo ekscytujący, ponieważ jest tam więcej prog metalowego grania. Z drugiej strony było w tych utworach coś dziwnego przez wyjątkowe i po prostu inne brzmienie. To były bardzo oryginalne nagrania, które nadawały Metallice wyjątkowości. Według mnie jest to idealny materiał odnoszący się do mistyki Metalliki. Są trzy pierwsze albumy, które mocno różnią się od siebie, a tu dostałem czwarty album, który jest jeszcze bardziej wykręcony. Nie mogłeś nienawidzić takiej różnorodności. Pokochałeś te utwory, szczególnie jako muzyk. Weź takie The Frayed Ends of Sanity, który jest jednym z moich ulubionych utworów wszech czasów, jeśli chodzi o katalog Metalliki (który wówczas nie była grana na koncertach ani razu). Byłem zafascynowany rytmem tej kompozycji. Wiesz, zawsze jestem zafascynowany rytmem Metalliki, w którym jest ten puls, ten element funkowego składnika. Ten konkretny utwór przypominał mi dzikie słonie maszerujące przez Serengeti. I później masz tę całkowicie szaleńczą sekcję środkową, która jest bardzo matematyczna. Trzymanie równowagi w tym utworze jest niesamowite. Według mnie, zespoły które próbowały takiego sposobu komponowania wcześniej, w końcu dostały matematyczny, maniakalny wykaz tego, jak to robić. Pojęcie groove wtedy nie istniało. W jakiś sposób The Frayed Ends of Sanity uchwycił obie te rzeczy.

Czyli The Frayed Ends jest twoim ulubionym?

Zawsze byłem zafascynowany tym numerem. Melodia też jest mocna. Następnie jest Eye of the Beholder. Wiesz, to po prostu jest wyjątkowy album. Okładka jest niesamowita. Do dziś chcę, żeby Lars i James pozwalali mi ożywiać Doris z okładki. To był jeden z moich celów.

Czy ekscytowałeś się graniem przed tą gigantyczną Doris w czasie koncertów do Through the Never?

Absolutnie tak. Było to ekscytujące. Justice to wspaniała płyta. Nawet te mistyczne dźwięki pod tytułem „Gdzie jest bas?”. Ten krążek to wielka rzecz.





Spodziewałem się, że użyjesz najbardziej wulgarnego słowa, jakie znasz, opisując brak basu na tej płycie, a ty używasz słów „mistyczne dźwięki”. Cóż proszę pana, wygrał pan konkurs na najbardziej wyszukany przymiotnik do opisu basu na ...And Justice For All.

Jako basista? [Gdybym tam był] postradałbym zmysły i nie obwiniam Jasona Newsteda za to, że jestem wkurzony [na brak basu], bo nie jestem. Ale to jest najdziwniejsza rzecz w historii. Na Wschodnim Wybrzeżu żyje basista, który faktycznie nagrał bas i dołożył do oryginalnego miksu i voila! Tam jest bas!

Słyszałeś kiedy to się stało?

To wyszło dawno temu. Nie pamiętam jego imienia. W każdym razie teraz możesz znaleźć Justice z basem. Wówczas nie było to możliwe. Ten facet poświęcił czas, żeby nauczyć się części basowych lub zagrał to najlepiej jak potrafił i dał mi kopię. To było na długo przed tym, zanim ktoś pomyślał o mojej kandydaturze na basistę Metalliki. Jakoś kilka lat po premierze. Może w 1991?

Jak to brzmiało?

Brzmiało świetnie. Nigdy jakoś nie martwiłem się, że nie ma na Justice basu. Miałem frajdę z tego, że jest to tak tajemnicza część. I nagle, wiesz: „Co jest?” Nagle wypływa podziemne wydanie ...And Justice For All z basem, dzięki komuś kto rzeczywiście poświęcił czas, by dodać tam partie basowe.

Kurczę, zainteresowałeś mnie tym. Czy ten gość swoim działaniem odarł tę płytę z jej tajemniczości?

Jako basista, powiem, że nie, ponieważ każdy basista mógłby nagrać tam bas.

Ale spróbuj wyciągnąć ze swojej opinii naturę basisty. Słuchając tego materiału bez zawodowego słuchu muzyka basowego, czy brzmi to trochę bardziej „normalnie”?

Nie. To nagranie nigdy nie brzmiało „normalnie”. Od zawsze brzmiało naprawdę dziwnie. Stopa na Justice brzmi dziwnie. Ale dzięki stylowi, jaki obrała Metallica na tym albumie, muzyka sprawia, że brzmi to fajnie i jest naprawdę szalone.





Kiedy zacząłeś się uczyć utworów słuchając tej płyty, czy miałeś jakieś „fanowskie” pytania związane z tymi nagraniami?

Od razu zanurzyłem się w muzyce Metalliki, więc np. takie Frayed Ends nie graliśmy tak z dziesięć lat po moim dołączeniu. Ćwiczyliśmy to może kilka razy, ale wiecie co? Zacząłem się uczyć grania Frayed Ends już w pierwszym roku po dołączeniu. Zacząłem to na nich wymuszać, niezależnie od tego, czy mieli zamiar grać to na koncertach, czy nie. W Metallice chodzi o to, by starać się zawsze robić kilka kroków naprzód. W pierwszym roku bycia basistą Metalliki byłem daleko w tyle! To nie była moja wina. Chodziło o St. Anger. Musiałem się nauczyć wszystkich utworów z St. Anger. Przez pierwsze dwa lata starałem się nadrabiać zaległości. Pracowałem ciężej. W trzecim roku w Metallice sam doszedłem do momentu, że chciałem nauczyć się utworów typu Frayed Ends czy Orion albo Dyer’s Eve – najlepszych, jakie mogłem opanować.

Kiedy dołącza się do takiego bandu jak Metallica, maluje się wtedy obraz tego, że trwają tam wspaniałe rozmowy na temat muzyki, wiesz, np.: „No chłopaki, usiądźmy, zaparzmy herbatę, pokrójmy ciasto i pogadajmy”. No, może nie przy herbacie i cieście, ale w bardzo sympatycznej atmosferze.

Kiedy dołączyłem do Metalliki, nie było żadnych rozmów. To był istny szał. Wszyscy koncentrowali się na St. Anger. Wciąż nagrywali kolejne elementy. Nie chciałem wtrącać się do niczego, co było związane z przygotowaniami tego konkretnego albumu. Musiałem samodzielnie jakoś wgryźć się w te nagrania, podobnie jak wgryzałem się później w Justice. Od początku wiedziałem, że chciałbym zagrać Dyer’s Eve. To jest utwór, którego z przyjemnością słuchałem przez lata. Wiedziałem, że to świetny numer i wiedziałem, że nie grali tego na koncertach. Zagranie tego na żywo było moim celem od samego początku. Nie chciałem za bardzo naciskać na inne utwory, ale Dyer’s Eve była zdecydowanie na pierwszy miejscu rzeczy do zrobienia, kiedy dołączyłem do zespołu.

Ale jak to się robi w Metallice? Po cichu sposobem ich nakierowujesz na takie zagrania, czy jest to jednoznaczna głośna propozycja? Wiesz: „Chłopaki, bardzo chciałbym zagrać ten utwór!”.

To było w Paryżu w czasie pierwszej trasy promującej St. Anger. Chyba to było wtedy, gdy graliśmy trzy koncerty jednego dnia. Był jeden dzień wolny. Wieczorem nie graliśmy koncertu. Szliśmy na obiad i zapytałem Jamesa, czy możemy zagrać ten numer [Dyer’s Eve]. Pamiętam, że spacerowałem po Polach Elizejskich i wiesz, czekałem na odpowiedni moment. No i wybieraliśmy się na ten obiad i zagadnąłem go: S"tary, byłoby naprawdę super, jeśli moglibyśmy zagrać Dyers”.

I jak zareagował James?

Zapytał: Naprawdę? Spoko, czemu nie... Bardzo wyraźnie pamiętam ten moment.

Czy uważasz, że twój entuzjazm do numerów z Justice pomógł Metallice na nowo cieszyć się tymi kompozycjami? Czy uważasz, że dzięki tobie te utwory się trochę odrodziły? Zauważyłem, że trochę tych utworów wkradło się tu i ówdzie do setlisty koncertowej.

To prawda. Wiesz, w pewnym momencie graliśmy Justice dość regularnie na trasie z Death Magnetic, co było bardzo fajne. Wydaje mi się, że album zyskał większe uznanie w mojej głowie podczas trasy World Magnetic. Część tych numerów została mi w głowie, bo ta muzyka jest naprawdę obrazowa. Weź numer tytułowy. Tam jest tyle możliwości. Orkiestracje gitarowe są potężne i piękne. Wpływ utworów z ...And Justice For All jak najbardziej sprawdził się przy produkowaniu Death Magnetic.

Uważam, że warto to powiedzieć, że kulimnacja Hardwired... To Self-Destruct w postaci Spit Out the Bone, to utwór który jest jakby wyciągnięty z czasów Justice.

Zgadzam się z tym. Spit Out the Bone to numer, który zabrał trochę tamtego czasu. Myślę, że to może być najbardziej skomplikowany utwór na nowym albumie. To jest ta osobowość Metalliki. Ma wiele zmian tempa, starty i przystanki. To trochę jak szalona gra wideo albo jazda kolejką górską. Spit był ulubionym utworem naszego producenta Grega Fidelmana, gdy był czas składania albumu. Ten utwór to w pewnym sensie dziecko Larsa. Coś, co było dla niego naprawdę ważne. Nie zawsze pasowały mi niektóre zwroty akcji w tym numerze, ale muszę przyznać, że umysł Larsa był bardzo pochłonięty tym, w jakim kierunku zmierza ta kompozycja. Narodziło się z tego coś naprawdę wyjątkowego. I tak, zgadzam się, że pobrzmiewają w tym echa ...And Justice For All. Przynajmniej w mojej głowie jest to jak macka czasów Justice. Nie wiem, czy to był świadomy plan komponowania pod Justice, ale na pewno utwór posiada wszystkie te korzystne składniki, którymi tryska Justice.





Jedno pytanie odnośnie twojego grania utworów z Justice na koncertach. Ponieważ nie ma żadnego fonetycznego zapisu partii basu, czy dostałeś licencję na improwizację grając te kawałki? Jak się czułeś rozpracowując te partie?

Starałem się pozostać wierny temu, czego potrzebuje dany utwór. Ale mam pod ręką Jamesa Hetfielda. Gdy masz w pobliżu gościa, który komponował te numery, jedyne co musisz zrobić, to po prostu podpytać. Zawsze staram się rozpracowywać wszystko samodzielnie jak najdalej potrafię. A potem dochodzę do momentu, w którym robię notatki, czy cokolwiek, co miałoby mi pomóc.

Ale James pomaga ci rozszyfrować partie basu tak, jak one zostały skomponowane, ale nie ma ich w nagraniach, czy tylko pod kątem tego, czego od basu wymaga dany utwór?

James pomaga mi ogarnąć elementy, których potrzebuje dany numer. Nie wydaje mi się, że ktokolwiek mógłby zagrać teraz basowe partie Justice nuta w nutę.





Fakt jest taki, że płyta została wydana w zasadzie bez basu, więc podczas ogrywania tych utworów musi być trochę więcej swobody w porównaniu z późniejszymi albumami.

Jasne. Jako basista, w każdym numerze staram się umieścić swoją osobowość. Ale, przynajmniej w moim przypadku, nie chcę utworu przekształcać w coś, czym nie jest. Chcę pozostać wierny oryginałowi tak mocno, jak tylko mogę. Wszystko dla podkreślenia oryginalności formy. Ale oczywiście nie mogę zagrać wszystkiego dokładnie tak, jak zrobił to Jason. I nie próbuję. Wspaniale jest zrozumieć i opanować dany utwór, ale ważne w tym wszystkim jest też bycie sobą.

Kiedy dziś słuchasz ...And Justice For All jako podwójnie pełnoprawny członek Metalliki, i kiedy słuchałeś albumu po raz pierwszy jako fan, jak to na ciebie działa? Jaka jest różnica w słuchaniu?

Cóż, dla mnie to jak wejście do kokpitu wehikułu o nazwie ...And Justice For All. Biorę udział w tej podróży jako pilot, obok trójki innych pilotów. Czuję, że muzyka zawarta na Justice, podobnie jak Spit Out the Bone, jest wewnętrzną częścią ciebie. Justice to nie jest pasywna płyta. Dla mnie sposobem na duchowe doznania ukryte w tym albumie, jest poznanie każdego zakamarka tego albumu, aby następnie wykonać go na scenie. Otoczyć, pochłonąć. To jak jazda na fali, albo jazda metrem. Musisz fizycznie być tego częścią. To nie jest muzyka, którą chcesz mieć tylko w głowie. Musisz poczuć te progresywne elementy, musisz je poznać i się z nimi zaprzyjaźnić.







Marios
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 10
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
MaciekP
09.03.2019 15:06:38
O  IP: 89.64.15.183
Już widziałem, bardzo spoko! Jednak dzisiejszy dzień u mnie pod znakiem: https://www.youtube.com/watch?v=U72rbtrufws i podobnych brzmień:)

Pokaż podgląd
outlaw
08.03.2019 21:58:10
O  IP: 91.236.4.71
NIKT
08.03.2019 16:40:58
O  IP: 81.190.121.126
MaciekP
Bo płyty to trzeba nagrywać jak się jest smarkaczem i nie ma pojęcia o niczym:) Człowiek za małolata jest spontaniczny, żywiołowy, szybciej podejmuje decyzje, nie kombinuje za wiele,..
Co zaś się tyczy riffów.. No niestety trzeba mieć talent by "wpadać" na genialne riffy. Druga sprawa, sam riff jest tylko riffem. Można z nim zrobić wiele dobrego, jak i wielką kupę:) To jak będzie wyglądał utwór końcowy jest składową wielu rzeczy.. Ale zapewne o tym wiesz;)
MaciekP
08.03.2019 16:01:00
O  IP: 89.64.15.26
A co sądzicie o brzmieniu 'Kill'em All'? No bo wiemy, że płyta była nagrywana 'na szybko', a pan producent zajmował się piciem kawy ;) Tym niemniej, moim zdaniem, w tym akurat albumie wyszło na dobre, bo powinien właśnie brzmieć tak jak brzmi. Lekko niedopracowanie i nazwijmy to 'brudno'. Uważam też, że jakby nagrali go 'na setkę' było by jeszcze lepiej......

A tak bardziej ogólnie o tym albumie:
Oczywiście to że panowie byli wtedy jeszcze niemal nastolatkami (20 lat mieli chyba co nie?) też miało wpływ na to jaka była ta płyta. Dla mnie jest jednak niesamowite, że takie riffy jak otwierający do Seek napisali nastolatkowie. Albo weźmy pierwszy album Death Angel... podobne wrażenie mam. Słychać, że to młodzież po prostu.
Painmaker
08.03.2019 13:38:15
O  IP: 89.72.223.19
a7xsz - 10/10
JaCkyLL
08.03.2019 11:46:19
O  IP: 212.244.1.10
kocham Justice ... dla mnie to najlepszy album właśnie przez długości utworów i zmiany tempa. Panowie mogliby nam zrobić prezent i zagrać w Wawie 'Frayed Ends' ... i oczywiście resztę utworów z albumu :)
a7xsz
08.03.2019 11:40:35
O  IP: 212.160.172.71
"szukanie nowych brzmień", cudowanie, to przerost formy nad treścią i zwykle kończy się katastrofą, jak w przypadku DM, AJFA

dla mnie ideał, to Garage Inc. Albo cover ronnie rising medley.
Czemu wszystko nie mogłoby tak brzmieć?

MaciekP
08.03.2019 11:20:20
O  IP: 83.168.110.42
Ale bębny tam brzmią dobrze przecież.....

Jednak z brzmieniem szczyty osiągnęli na 'czarnej'. Ta płyta służy podobno nieraz audiofilom do ustawiania sprzętu :)
a7xsz
08.03.2019 09:31:23
O  IP: 212.160.172.71
Lars powinien wreszcie przeprosić za swoją ówczesną decyzję.

I powinna była ostatnio wyjść bonusowa wersja CD z basem.
Marios
07.03.2019 20:23:17
O  IP: 89.64.4.88
Gem Howard dawno temu pisał:

Nienawidzę tej płyty! Brzmi okropnie. Bas nie istnieje, a bębny mają dźwięk puszek po konserwach.

I to wcale nie jest recenzja St. Anger.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak