W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Większy wybuch - San Francisco 13.11.2005
dodane 15.11.2005 00:00:00 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1162
Wydaje się, że minął już długi rok odkąd chłopaki z Metalliki opuścili scenę w San Jose by cieszyć się życiem osobistym i rodziną. Tak więc Metallica wróciła po tej rocznej nieobecności aby odpowiedzieć na wyższe wzywanie. Co to za wzywanie, zapytacie. No więc, gdy Rolling Stones pukają do twych drzwi myślę że bezpiecznie jest powiedzieć że takie wezwanie wystarcza aby przerwać wakacje, odosobnienie, czy jak to tam nazwiecie.







Niedzielny wieczór, wietrzyk powiewa w Zatoce, znajome dźwięki Extasy of Gold wybrzmiewają w PA, pomimo zapalonych świateł. Dla mnie, przy zapalonych światłach nie ma to takiego samego efektu, lecz w połowie utworu zgaszono lampy i było pięknie. Sporo było debaty na forum, co do kawałków które chłopcy zagrają. Więc, nikt nie umiał zgadnąć czym zostaniemy powitani... gdy dziwnie brzmiący bas zaczął wybrzmiewać przez stadion, ponaglany przez wolny rytm perkusji. Oczywiście, tylko wyjadacze wiedzieli... ale otwarcie konceru Orionem to naprawdę niesamowity widok. Zagrali nie graną nigdy wcześniej pierwszą część utworu, mimo tego co pewien duński pałkarz zwykł mówić wcześniej.







Po punkcie kulminacyjnym Oriona z szaleńczą energią przecięli prosto w Master Of Puppets. Ciekawa sprawa dla tych co chcą znać każdy szczegół - James zaśpiewał każdą linijkę piosenki. Papa Het pewnie zrozumiał, że fani Stonesów mogą nie być obeznani z materiałem Metalliki. Muszę przyznać, że niesamowicie się tego słuchało.






Światła zgasły na stadionie, smyczki z No Leaf Clover zaryczały na PA. Świetne wykonanie... można powiedzieć że każdy utwór wykonywali tak, aby zachwycać, bo widok tak wielu ludzi siedzących w czasie koncertu Metalliki będzie mnie prześladował do końca życia.


Dalej nastąpiły King Nothing i Fade To Black, przy tym ostatnim dosłownie zdzierałem swój głos. Po utworze James szybko przedstawił zespół a potem zaczęło się I Disapear, zawsze fajnie brzmiące na żywo. Sprytnym posunięciem była próba kontaktu z... hmm... starszą (?!) publicznością przez wrzucenie do setu Turn The Page Boba Segera. James poprosił słuchaczy by śpiewali razem z nim jeśli znają słowa.







"Jesteście weseli?" spytał James, na co odpowiedziano grzmiącym rykiem. "Weseli? Weseli? Smutni?" Wszyscy ucichli, a Lars zaczął odliczać na początku czegoś, co okazało się bardzo miażdżącą wersją Sad But True. Brzmiało ciężej niż kiedykolwiek wcześniej.

Dalej było One, co wzbudziło trochę więcej zainteresowania wśród publiczności (pamiętajcie, to koncert Stonesów), szczególnie w ogłuszającym zakończeniu. Publiczność była jeszcze głośniejsza w czasie Nothing Else Matters, a ostatecznie obudzili się ze snu w trakcie Enter Sandman. Jako ktoś kto był na ponad 40 występach chłopaków muszę stwierdzić że... Sandman nigdy nie brzmiał lepiej niż po tej rocznej przerwie.







Metallica wkraczała do SBC Park z dużym szacunkiem i świadomością trudnego zadania jakie mieli przed sobą. Musiało być dla niech dziwne otwierać przed innym zespołem, ale nie można być większym od the Rolling Stones. Wspaniale było po raz kolejny widzieć tych czterech kolesi na scenie.







Relacja - Dan Nykolayko
Zdjęcia - Jeff Yeager
Tłumaczenie - TommiK








Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak