W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Mikotallica & Terror Territory we Wrocławiu 25.08.2009 - Relacja
dodane 31.08.2009 13:34:07 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 980

Poniżej przedstawiamy relację z koncertu napisaną przez Svena. Mam nadzieję, że zachęci ona niezdecydowanych do uczestnictwa w koncertach naszego coverbandu (i nie tylko).


Terroryści (Starak - voc i git, Dig - perkusja,Alg - git i chórki, Kromek - bas) zaczęli od nie granych wcześniej niespodzianek. Zaczęli od "Outlaw" i przeszli od razu do "Line". Ten drugi zabujał jak trzeba - gitarki z feelingiem i perka do przodu. Kromek na basie też był słyszany. No ale solówka bez ściemy gdzieś uciekła ;) Grali też swoje sprawdzone kawałki ("Transmort" inspirowany najlepszymi) i ten kawałek, Amanii co mówiłaś że to solo Alga jest świetne - i rzeczywiście, takie też wyszło. Tytułu jednak nie pamiętam ;). Był też new shit (gitarki takie jak lubię) z ciekawą linią wokalną w zwrotce i la la la latałem z coraz gęstszą grupą ludzi przed sceną (dla niewtajemniczonych wokalista zapomniał na chwilę tekstu i śpiewał la la la). Do tego cover Pantery i gwóźdź sztuki "Breadfan'. Gościnie Boruś (jak zapowiedział go Alg) zaśpiewał ten kawałek, dedykując go ze sceny "fanom chleba". I jak się nie wydarł, jak nie krzyknął FUCKIN BREADFAN, to długowłosi w koszulkach, które na próżno by było szukać w butikach w pobliskiej Renomie, zaczęli pogować na całego. Wtedy nawet ja i szerszy ode mnie Stiffler musieliśmy się nieco wycofać. Kawałek wykonany i zaśpiewany z jajem. Po tym mieliśmy jeszcze szybkie Last Caress i na bis zdublowanego jeszcze tego wieczora "Creepa". Chyba nie skłamię jak powiem, że chłopaki grali z godzinę. Brawa zasłużone i już razem można było się bawić na Mikocie.


Mikocie która zaczęła bardzo szybko po Terror Teritory. Zagrali w swoim mocnym składzie: Mike-git, Kot-per (już wiecie skąd nazwa Mikotallica) Jarek-git, MaciekP - bas i Radziu voc z racji swojego image +1 do wizerunku grupy - w takim stroju i fryzurze selekcję w Lemoniadzie przeszedłbyś bez problemu.

Zaczęło się od puszczonego (i wyśpiewano-klaskanego "Ecstasy"), następnie bicie serca i lecimy z "Life". Radziu coś się krzywił i pokazywał dźwiękowcowi żeby go poprawił, ale było naprawdę ok. Następnie od razu "Master" - nie muszę mówić, że już na danceflorze było naprawdę gęsto. Wszyscy śpiewali. Mike co chwilę podchodził do krawędzi z gitarą i się do nas szczerzył. W pierwszych dwóch kawałkach na basie (łącznie w 4 utworach) zagrał kolega zespołu Rafał. W pozostałych na basie wymiatał MaciekP. Po tym był "Ride" z wokalem z epoki (naprawdę lubię ten kawałek w waszym wykonaniu) i ciężki, skoczny i rytmiczny "Harvester".


Chwila oddechu bo usłyszeliśmy "Fade" - tu jednak wydało mi się że były z 1, 2 posypki ;). Dalej mega "Cyjanek". Bujał nami na wszystkie boki, niektórzy tańczyli jak na baletach, tak zabujali (w tym kawałku Alg gościnnie na gitarze). W całym Magnetic to tutaj Lars chyba najwięcej pokazał i Kot to wykorzystał. Dla mnie wszystko w tym kawałku się kleiło. "Disposable" to następny wałek dla nas - klasyk. Później wyczekiwany przez wrocławskich overziomków i towarzyszących nam dziewczynom (które to też towarzyszyły nam w Grodkowie) "Trapped Under Ice". Solówki grane tak blisko naszych rąk, że można było samemu prawie, że dociskać struny i pomóc gitarzystom. Później "Bleeding Me" ( tutaj brawa Radziu - wyszło fajnie) Jak się zamknęło oczy to prawie tallika Live.

Przed sztuką MaciekP powiedział, że tym razem będzie jedna prawdziwa niespodzianka w secie ale za to jaka. No i okazało się, że był to "Shortest Straw". Aż złość ze sceny buchnęła. Złość połączona z jakością. Utwór przekozak. Później zaskoczenie dla mnie, że znów grają "The Wait". W refrenie sami muzycy musieli czuć, że jest feeling, że jest moc, bo refren w tym utworze to""..moc ;).


Po chóralnie odśpiewanym "The Day" znów był "Creep" z charakterystycznymi już wstawkami flażoletów jakoś odświeżających ten słyszany setki razy utwór. W kolejnym "Damage" można było jeszcze wykrzyczeć Blood will follow blood, dying time is here. Dobrze że w klubie lali zimnego leszka po można było po "Creepie" i "Damage" ochłonąć. Na bisy "Sandman" (znów gdzie nie gdzie świeże flażolety i lekkie wariacje na temat głównego riffu) i standardowy "Seek" - bez piłek :(. Na koniec jedna dziewcząt od nas - Aśka (+5 do wizerunku) zagrała z chłopakami "For Whom". Naprawdę braw nikt nie żałował.

Ludzie bawili się na prawdę kulturalnie. Masa pod sceną - niektórzy z piwkiem w ręku przy stolikach. Ludzie na pewno nie żałowali, że w ten wieczór nie wybrali Black Night w pobliskim Senso, a zacne kapele. Po koncertach jakieś gadki, wędrówka sprzętu do samochodu, piwko dwa - posiedzenie w innym pubie w węższym gronie i w sumie wieczór wychodzi na wielki plus. Dzięki za to.


Sven



Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak