W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Chodzi o to, by muzyka cię napędzała: Rys opisowy każdego z dwunastu nowych utworów
dodane 06.04.2023 00:36:58 przez: Marios
wyświetleń: 4289
Ponoć zamykająca album Inamorata jest skrzyżowaniem metallikowego Oriona z poczynaniami grupy KyussMistress Dread miał być swego czasu „wściekłym połączeniem klasycznego albumu Reeda pt. „Berlin” oraz miażdżącego Master of Puppets Metalliki” – jak pisał David Fricke dla magazynu Rolling Stone po premierowych odsłuchach dwóch utworów z Lulu. Głos Reeda i szybkość Mastera się zgadzają, ale co jeszcze? Naczyta się człowiek przed odsłuchem nie wiadomo czego i nie wiadomo po co i obwaruje się tylko takimi zbędnymi oczekiwaniami… Mimo wszystko postanowiłem w podobny sposób zeswatać ze sobą najciekawsze informacje dotyczące zawartości krążka 72 Seasons. Teksty źródłowe są trzy: primo: „utwór po utworze” z najnowszego brytyjskiego Metal Hammera, secundo: informacje przedstawione we wpisie na rollingstone.com, tertio: 10 rzeczy, które kochamy w 72 Seasons od Loudwire.






28 listopada ubiegłego roku Metallica wstrzymała bieg rockowego świata, niespodziewanie prezentując pierwszy kęs tego, co czeka nas na nowym albumie. Zupełnie bez zapowiedzi dostaliśmy wówczas utwór Lux Æterna. Minęły ponad cztery miesiące, i możemy się cieszyć trzema kolejnymi tytułami: Screaming Suicide, If Darkness Had A Son oraz otwierającą całość tytułową jazdę w postaci 72 Seasons. Każda udostępniona kompozycja pokazuje inny odcień tego, nad czym pracował zespół przez kilka ostatnich lat; wszystkie jednak mają też wspólne wątki: ciężar gitar i perkusji a także ciężkie teksty. Reszta materiału tylko potwierdza ów zbiór wspólnych cech, co pokazuje, dlaczego Metallica jest największym rockowym bandem na świecie.

72 Seasons – album, który aż prosi, by słuchać go na pełnych obrotach. Może być jednym z najcięższych w całej, ponad czterdziestoletniej studyjnej pracy zespołu. Oznacza to tyle, że nie jest on przeznaczony dla osób o słabym sercu. Mimo wszystko bez względu na to, czy jesteś fanem Metalliki od czasów No Life ‘Till Leather, czy dopiero teraz rozważasz dołączenie do rodziny, jest kilka rzeczy, za które pokochasz ich nowy album. Jeśli nie zaobserwujesz u siebie zawrotów głowy po przesłuchaniu 77 minut materiału, koniecznie upewnij się, czy nie zapomniałeś włączyć odtwarzania. Niemal każda sekunda muzyki odpowiada na ciężar tekstów Jamesa. Ciężar gitar, bębnów i basu jest nieubłagany. Ten muzyczny tygiel tworzy dźwiękowe środowisko, w którym mogą zamieszkać słowa napisane przez Hetfielda. Chociaż może to być dla niektórych osób przytłaczające, po prostu całość pogłębia tę podróż, w jaką James zabiera słuchaczy. Nie ma tu delikatnych aranżacji, z wyjątkiem krótkiego momentu w utworze zamykającym całość, ale nawet wówczas, gdy fragment ten wydaje się być lżejszym, to, biorąc pod uwagę liryczną warstwę utworu, nadal jest przytłaczająco ciężko.

Kiedy Metallica wypuściła St. Anger, nie było czegoś takiego, jak wyszczególnianie współautorstwa: całość podpisano jako Hetfield/Ulrich/Hammett/Rock, przy okazji Death Magnetic było podobnie, tyle, że producenta zastąpił basista Rob Trujillo i całość podpisano kwartetem Hetfield/Ulrich/Hammett/Trujillo. W momencie wydawania Hardwired... To Self-Destruct, współautorstwo zaczęło wyglądać bardziej, jak w latach 80., kiedy to całość materiału spoczęła na barkach duetu Hetfield/Ulrich (z drobnym wyjątkiem przy ManUnKind, do którego swoje trzy grosze dołożył Trujillo). Kiedy wreszcie zespół ujawnił na swojej stronie internetowej współautorstwo numerów z 72 Seasons, zaskakująco było zobaczyć nazwiska Hammetta przy czterech i Trujillo przy trzech kompozycjach – co oznacza, że dołożyli się do skomponowania ponad połowy nowego materiału.

Kiedy ogłoszono wydanie albumu, wydawało się, że okładka zebrała mieszane reakcje fanów. Jedno jest pewne: kontrastu żółtej i czarnej kolorystyki już nigdy nie zapomnisz; zwęglone dziecięce łóżeczko i popalone pozostałe przedmioty z dzieciństwa również zostaną ci w głowie. A jeśli muzyka i teksty nie są przeznaczone dla osób o słabym sercu, to okładka 72 Seasons idealnie pasuje do muzyczno-tekstowej zawartości krążka. Żółty i czarny to kolory znaków ostrzegawczych, schronów przeciwatomowych i tablic z napisem „Dziecko na pokładzie, stadionie, w samochodzie”, etc. Są to ostrzeżenia o zbliżającym się niebezpieczeństwie i katastrofie, jeśli nie dostosujesz się do zaleceń. Taką właśnie kolorystykę dostrzegamy na okładce krążka 72 Seasons. Jest to więc swego rodzaju medytacja nad okrucieństwami czyhającymi w młodości i niebezpieczeństwami dorastania. Takie tematy nie są dla Metalliki czymś nowym (posłuchaj chociażby The Unforgiven albo Dyer’s Eve), ale w momencie, gdy James Hetfield i jego koledzy z zespołu oscylują wokół sześćdziesiątki, inaczej postrzegają swoją drogę do dorosłości.

W ciągu ostatnich kilkunastu lat James Hetfield nie zgrywał nieśmiałego i otwarcie opowiadał o swojej ciągłej walce z alkoholem i uzależnieniem; to zupełnie inaczej niż w czasach kręcenia Some Kind Of Monster, kiedy to był bardziej bezbronny niż kiedykolwiek wcześniej. Nie jest niczym zaskakującym, że Hetfield wplata historie ze swego życia w teksty na 72 Seasons. Jego otwartość jednak wkracza tutaj na zupełnie inny, nieznany dotąd poziom.





Oto kilka(naście) wskazówek na temat wszystkich utworów z 72 Seasons. Na najnowszym dziele znajdziemy zarówno muzyczne, jak i tekstowe odwołania do całej, czterdziestoletniej wydawniczej działalności zespołu. A że panowie mają z czego być dumni, mówi o tym nie tylko kariera artystyczna, ale również to, co można by śmiało nazwać efektem ubocznym owych twórczych poszukiwań, czyli kariera finansowa. Metallica wspomina czasy formowania się, kiedy parli naprzód stylem „full speed or nothing” – który to fragment Motorbreath z debiutu Hetfield wykorzystał w pierwszym singlu pt. Lux Æterna. Ale krążek zaczyna się ciężkim potrójnym, mocnym uderzeniem:


1. 72 Seasons
(Hetfield/Ulrich/Hammett)


Tytułowy utwór to klasyka otwieraczy albumów Metalliki: bębny strzelające niczym z karabinu maszynowego, postrzępione riffy no i James Hetfield wypluwający z siebie zwięzłe w formie zwrotki staccato. Nieustępliwy, thrashowy numer przetykany wybuchami melodii i parą zabójczych solówek sprawia, że zwęglone przedmioty z okładki albumu ożywają. Pomyśl o tytułowych numerach, które przez lata proponowała fanom Metallica – Ride the Lightning, Master of Puppets, …And Justice for All, St. Anger – każdy z nich to rozbudowana kompozycja, opowiadająca na swój sposób skondensowany sposób historię całego krążka w jednym utworze. Nawet w Hardwired dzieje się coś podobnego, ale w sumie nie wiadomo, czy można go oficjalnie nazwać numerem tytułowym z Hardwired… To Self-Destruct. Metallica znów zrobiła coś takiego z utworem 72 Seasons. I choć St. Anger i Hardwired to dobre kompozycje, 72 Seasons zasługuje na miejsce obok legendarnych tytułowych numerów z lat 80. Wykrzyczana przez Hetfielda końcówka: Feeding on the wrath of man nie daje szans na złapanie oddechu, bo zaraz wjeżdża Shadows Follow.

kluczowy wers:
Wrath of man / Thive upon / Feeding on / 72 seasons gone
Gniew człowieka / Rozwijaj go / Karm się nim / Minęły 72 pory roku



2. Shadows Follow
(Hetfield/Ulrich)


Jeden z najcięższych numerów na płycie wchodzi z pełną mocą. Wokalista rozpoczyna całość mrocznym tekstem: Highing by a thread as I play dead. Jamesowe jęki i zawodzenia walczą zarówno z próbą prześcignięcia własnych cieni, jak i z natarczywym riffem działającym jak ząbkowany nóż, podczas gdy Hetfield filtruje młodzieńczą udrękę przez 59-letni umysł, mocno opierając się przy tym na wypróbowanych już wcześniej obrazach wilka.

kluczowy wers:
On I run, still my shadows follow
Biegnę, a moje cienie wciąż za mną podążają



3. Screaming Suicide
(Hetfield/Ulrich/Trujillo)


Utwór rozpoczyna zapętlony motyw wah-wah w wykonaniu Kirka Hammetta. To drugi singiel z tego albumu. James wypluwa swój przełamujący tabu tekst, wyrażając emocje, które nim targają w związku z tym delikatnym tematem. Wyraża je bez wychwalania czy szukania sensacji. Spoglądając na tekst, jest to utwór w gruncie rzeczy pełen nadziei. Jest tutaj jeden z ukrytych smaczków całego albumu: na końcu ktoś mówi: Nice. Czy to ty, Greg?

kluczowy wers:
Keep me inside / My name is suicide
Trzymaj mnie wewnątrz / Mam na imię samobójstwo



4. Sleepwalk My Life Again
(Hetfield/Ulrich/Trujillo)


Dźgająca basowa linia i siekający riff zapoczątkowują tekst dotyczący prawdziwego koszmaru na jawie. Rytmiczny, w średnim tempie, ze wspaniałym refrenem; gęsto przyciągający, klimatyczny. To naprawdę dobrze by zabrzmiało na Czarnym albumie, choć słychać tu szkołę Load/Re-Load na sterydach.

kluczowy wers:
Take a deep waking breath / Hope the blood arrives
Weź głęboki otrzeźwiający oddech / Z nadzieją, że krew zacznie krążyć



5. You Must Burn!
(Hetfield/Ulrich/Trujillo)


Utwór napędzany potężnym, ciężkim rytmem, który rozwija się aż do wspaniałej, trwającej ok. minuty solówki Kirka Hammetta; jedno z najbardziej zapamiętywalnych popisów Rozpruwacza na tym albumie. W warstwie tekstowej procesy czarownic potraktowane są jak metafora młodzieńczego buntu i śmierci za niewinność. James zamienia się w wewnętrzny głos: Question yourself, you may learn / Who’s the next witch you must burn. Numer w typie Sad But True (szczególnie w intro). Słyszymy Hetfielda, który oddaje uczucia, których można doświadczyć, będąc wyrzutkiem: Smile as it burns to the ground / The perfect don’t want you around. No i jest Lars, którego masywność bębnienia tworzy paralele z Czarnym albumem.

kluczowy wers:
Question yourself, you may learn / You are the witch, you must burn
Zadaj sobie pytanie, może się nauczysz / Jesteś czarownicą, więc musisz spłonąć






6. Lux /Eterna
(Hetfield/Ulrich)


To utwór o świętowaniu, o dobrej energii, o byciu razem, o poruszającej cię muzyce – tak Lars Ulrich opisywał pierwszy singiel, w którym słychać echa Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu. Niezaprzeczalnie podnosi na duchu i jako taki odstaje od tematyki albumu. To właśnie ten utwór sprawił, że wers Full speed or nothing, znów stał się popularnym szlagwortem wśród fanów Metalliki. Jest to niemal mantra kapeli, którą zespół powtarza od czterdziestu lat, kiedy pierwszy raz prezentowali ją przy okazji Motorbreath: Don't stop for nothing, it's full speed or nothing.

kluczowy wers:
Amplification, lightning the nation / Never alive more, than right here tonight
Jest umocnienie, błysk społeczności / Nigdy bardziej żywy, niż właśnie dziś



7. Crown of Barbed Wire
(Hetfield/Ulrich/Hammett)


Niepokój staje się tutaj bardziej uzewnętrzniony, a James maluje obraz załamanego króla, który robi obchód swego zrujnowanego królestwa – udręka nastolatka, a wszystko osadzone w kłopotliwej, niewygodnej, drażniącej muzyce.

kluczowy wers:
This rusted empire I own / Bleed as I rust on this throne
Oto zrujnowane imperium w posiadaniu mym / Krwawię, rdzewiejąc na tronie tym



8. Chasing Light
(Hetfield/Ulrich/Hammett)


Perkusja Larsa Ulricha pełni rolę przewodnią przez większą część trwania albumu 72 Seasons; nie inaczej jest także w tym utworze. W refrenie słyszymy zawołania, na które odpowiada Robert Trujillo. Basista po raz pierwszy śpiewa na studyjnym albumie Metalliki. Utwór zdaje się prześlizgiwać przez motywy od Kill ‘Em All po Master of Puppets

kluczowy wers:
Catch your fall / Lean on me / End it all / Lean on me
Uchwyć swój upadek / Wesprzyj się na mnie / Zakończ to wszystko / Wesprzyj się na mnie



9. If Darkness Had A Son
(Hetfield/Ulrich/Hammett)


Tych aluzji do kuszenia nie trudno postrzegać jako tego, że James zwraca się w stronę swoich demonów. Może tak, a może nie – ale ów nieustępliwy bujany rytm i niespokojne perkusyjne salwy Larsa Ulricha są niepodważalne.

kluczowy wers:
If darkness have a son, here I am
Gdyby ciemność miała syna, oto jestem



10. Too Far Gone?
(Hetfield/Ulrich)


72 Seasons tak łatwo nie rezygnuje ze swoich melodyjnych skarbów, a jeden z najbardziej zapamiętywalnych utworów to właśnie ten moment albumu; jednocześnie drugi najkrótszy w całej stawce (4:34 – jeśli cię to interesuje). Odczuwalny klimat spod znaku The Misfits z furkoczącym atakiem riffów. Utwór wyposażony jest w nagłą zmianę kierunków, która może dezorientować, ale jest to zabieg całkowicie mile widziany. Kiedy świat już usłyszy 72 Seasons w całości, bez względu na to, co powiedzą krytycy i jak bardzo recenzje będą cię przekonywać, jest tutaj jedna uniwersalna prawda, z którą wszyscy się zgodzą: James Hetfield brzmi wokalnie na tej płycie naprawdę dobrze. Słychać w nim złość i intensywność, których nie było zbyt wiele na ostatnich albumach – złość i intensywność, z którymi fani mogą kojarzyć koncertowego Hetfielda jeszcze z lat 90., a który zaczął powracać w 2022 roku. I chociaż słychać tę energię w każdym nowym utworze, To Far Gone? prezentuje tę dzikość Hetfielda w najlepszym wydaniu.

kluczowy wers:
Am I too far gone to save? / Help me make it through the day
Czy zaszedłem za daleko, by się uratować? / Pomóż mi przetrwać ten dzień



11. Room Of Mirrors
(Hetfield/Ulrich)


Słychać tu echa Disposable Heroes: You will die when I say, you must die. Jest też coś z Ride the Lightning, kiedy James śpiewa wysoko, jak w latach 80. Przedostatni numer z buchającym turbodoładowaniem, gdzie James śpiewa w pewnym momencie broken, beat and scarred, co jest nawiązaniem do numeru z Death Magnetic, choć i muzycznie i tekstowo odzwierciedlona jest tu wielość emocji wypełniająca nowy album. Tekst dotyczy wątpliwości co do postrzegania cię przez innych takim, jakim naprawdę jesteś. Kto nie miał do czynienia z poczuciem tego rodzaju wątpliwości? Czy ktoś (lub nawet ty sam) zrozumie wszystkie dobre i złe części ciebie?:

In a mirrored room
All alone I stand
Seeing past the flesh and bone
The shame and the fear I hide
Could I show you what’s inside?
Would you criticize, scrutinize, sanitize my pain?
Would you summarize, patronize, classify insane?
So I stand here before you
You might judge you might just bury me
Or you might set me free


kluczowy wers:
Strip away the phantom fame / Explosing all the sides to see / The good and bad in me
Zedrzyj tę upiorną sławę / Odsłoń wszystkie strony, byś zobaczył / We mnie dobro i zło






12. Inamorata
(Hetfield/Ulrich)


Kiedy Metallica ujawniła czasy trwania poszczególnych utworów, fani wydali z siebie charakterystyczne sapnięcie, kiedy zobaczyli, że Inamorata trwa 11 minut i 10 sekund. Ponury epos pełen błotnistych, warczących riffów, który nieoczekiwanie załamuje się w środkowej części i na powrót odbudowuje. Po emocjach wyżymanych przez wszystkie poprzednie utwory, zarówno sama kompozycja, jak i album kończą się tak bardzo potrzebnym przebłyskiem światła. Mistrzowska klasa melancholijnych kompozycji; najdłuższy utwór w katalogu tych autorskich od Metalliki.

Inamorata to określenie osoby albo idei, w której ktoś jest zakochany. Dla Hetfielda obiektem takich westchnień jest Nieszczęście: Misery, she needs me / But I need her more / Misery, she loves me / But I love her more. James ilustruje bolesne trwanie w toksycznym związku: Comfort in the hell I know / Resentment like a cancer grows. Ogólnie rzecz ujmując, ponownie pojawia się na tym albumie motyw przedzierania się przez ciemność i szukanie drogi do światła. Nie jest to jakieś super radosne zakończenie albumu, ale biorąc pod uwagę to wszystko, co do tej pory, drogi słuchaczu, przeczytałeś, czego innego się spodziewałeś? Ta wymiana zdań między Hetfieldem a Misery trwa ponad 11 minut, ale nie wydaje się, żeby było to przeciągnięte. Nie ma tu czegoś takiego, jak niewykorzystany potencjał. Hammett błyszczy tu kilka razy - jest taki mocny moment, kiedy James śpiewa „Misery” równolegle z solówką Kirka. Następnie pojawia się najspokojniejszy moment na całym albumie, kiedy Ulrich jedzie na hi-hacie, podczas gdy Trujillo utrzymuje tempo. W momencie, kiedy utwór się kończy, słychać kolejny ukryty smaczek, w którym dwóch chłopaków mówi: Thank you, good night! A zaraz potem: That was the best one. Są to te drobne elementy, które przynoszą radochę za każdym razem, kiedy zdecydujesz się puszczać w kółko nowy krążek Metalliki.

kluczowy wers:
Misery / She’s not what I’m living for
Nieszczęście / Ona nie jest tą, dla której żyję



---



Przetrwanie tytułowych pierwszych siedemdziesięciu dwóch pór roku mogło być dla członków Metalliki torturą. Teraz zdają sobie sprawę z tego, że przeżyli apokalipsę i dzielą się swoją mądrością w dojrzałym wieku. Nie mogło w tym przypadku rzecz jasna zabraknąć ocen, ponieważ we wszelkiej maści opisach/recenzjach jest to chleb powszedni. Jak wypada 72 Seasons na tle swojego poprzednika w ocenach popularnej prasy muzycznej?



Hardwired… To Self-Destruct:
Metal Hammer: 7/10
Rolling Stone: 8/10
Classic Rock: 6/10

72 Seasons:
Metal Hammer: 7/10
Rolling Stone: 8/10
Classic Rock: 8/10










Marios
Overkill.pl



Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak