W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
James dla Classic Rock, cz. 4
dodane 02.06.2009 13:13:07 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 4130
W najnowszym numerze magazynu Classic Rock znalazł się bardzo szczery wywiad z Jamesem Hetfieldem. Wywiad ten prezentujemy dzięki skanom, przesłanym przez Agę - pozdrawiamy jak zawsze !!!


Poniżej czwarta, ostatnia już część (pierwsza znajduje się tutaj, druga tutaj, a trzecia tutaj), w której James opowiada o tym, co działo się w Metallice za czasów Loadów, a następnie przez Napstera, swój odwyk i St. Anger, aż po Death Magnetic.







Classic Rock:
Czy nie czułeś się niekomfortowo z nowym image zespołu z czasów Load?
James:
Zdecydowanie. Lars i Kirk odjechali na tych płytach. To całe 'musimy stworzyć siebie na nowo' cały czas było na topie. Image nie jest dla mnie czymś złym, ale jeśli image sprawia, że nie jesteś sobą to nie ma to dla mnie żadnego sensu. Wydaje mi się, że zarazili się wibracjami U2, Bono miał swoje alter ego. Ja nie mogłem w to wejść, to całe 'OK, na tej sesji będziemy glam rockersami z lat 70tych'... Kim? Połowę, przynajmniej połowę, naszych fotek z albumów z tamtych czasów wywaliłbym. Sama okładka była czymś przeciwnym do tego co czułem.



Classic Rock:
Co Ci się nie podoba w okładce?
James:
[śmiech] Jak mogłem to tam umieścić. Gdy mówiłem o urazach, to mówiąc o uzależnieniach od narkotyków pominąłem zachwyt Larsa i Kirka abstrakcyjną sztuką, czy udawanie, że są gejami, a podejrzewam, że wiedzieli, że mnie to wkurza. To było jakieś oświadczenie. Kocham sztukę, ale nie taką, która szokuje. Uważam, że okładka Load to było po prostu robienie sobie jaj [piss-take]. Po prostu przeszedłem przez ten okres makijaży i innych szalonych, gównianych rzeczy, które czuli, że muszą zrobić.



Classic Rock:
Dużo zrobiło obcięcie włosów w tamtych czasach. To był wspólna decyzja?
James:
[śmiech] To nie było tak, że poszliśmy razem i powiedzieliśmy: 'hej, możemy dobić targu na ścięcie włosów z czterech głow?' To działo się powoli, z wiekiem, z przerzedzającymi się włosami. Długie włosy nie były już nigdy więcej odpowiednie.


Classic Rock:
Muzycznie Metallica też chyba po raz pierwszy była niepewna?
James:
Zgadzam się. Cały ten okres. Dlaczego musieliśmy stwarzać siebie na nowo? Mnóstwo fanów odwróciło się od nas, trochę przez muzykę, ale głów nie chyba przez nasz image.




Classic Rock:
Czy nie niepokoiło Cię całowanie się Kirka i Larsa do zdjęć?
James:
Całkowicie. Dlatego to robili. Ja jestem siłą popychającą ich w homoseksualne przygody. Ale myślę, że narkotyki też miały w tym swój udział. Mam nadzieję [śmiech]. Tyle razy w naszej karierze ludzie obrzucali nas błotem, tak to już było. Dużo boleśniej było słyszeć: "Depczemy płyty Metalliki za pozwanie Napstera".



Classic Rock:
Wygląda na to, że to Lars prowadził całość akcji przeciwko Napsterowi?
James:
On jest marionetkowym przywódcą zespołu [figurehead for the band]. Lubi mówić, lubi być w centrum. Jestem niezmiernie dumny z tego, co zrobiliśmy, bo to musiało się stać. Żaden artysta, za wyjątkiem kilku raperów, nie przyłączył się. Mieliśmy postawę osamotnionych buntowników, ale człowieku, nie mogło być lepszych buntowników.



Classic Rock:
W wywiadzie dla Playboya z 2001 roku powiedziałeś, że Lars to słaby perkusista?
James:
On sam to przyznaje. A ja nie jestem za dobrym wokalistą, ale mimo to coś się dzieje, gdy gramy razem.



Classic Rock:
Czy uważasz Waszą terapię za coś niemęskiego?
James:
Zdecydowanie. Nawet Bob Rock wprowadzał trochę kończących medytacje okrzyków zanim zaczynaliśmy grać: "Nie ma mowy. Pieprzcie się. Straciliście głowy? Let's just rock!". Nie byłem na nią otwarty.






Classic Rock:
Co spowodowało zmianę myślenia?
James:
Głównie mój upadek. Żona wyrzuciła mnie z domu, powiedziała: "Nie wracasz, dopóki nie uporządkujesz tego, idź na jakąś terapię, nie tylko odwyk od alkoholu, ale i od całej reszty gówna jaka w Tobie siedzi, wiesz o czym mówię. Brak szacunku, robienie co tylko chcesz i kiedykolwiek chcesz." Musiałem dorosnąć, miałem rodzinę.



Classic Rock:
Kiedy to było?
James:
W trakcie sesji St. Anger. Zaczynaliśmy nagrywanie w Presidio. Wtedy, w pewnym momencie terapii zdałem sobie sprawę, jak bardzo moje życie jest zjebane. Jak wiele miałem sekretów, jak absurdalne było moje życie, ujawniłem to wszystko mojej zonie, całe to gówno jakie miało miejsce gdy jeździliśmy a trasę.




Classic Rock:
Kobiety?
James:
O tak. Kobiety, picie, cokolwiek by to nie było. To oczywiście mocno przeraziło pozostałych z Metalliki [śmiech]. Stałem się donosicielem [whistleblower], bo żony zaczęły mówić do nich: "Wow, czy to nie straszne to co robił? Ty nie zrobiłbyś czegos takiego prawda?. No jasne że nie!" Obmyłem się z błota, a jego warstwa była naprawdę gruba. Wydaje mi się, że to ocaliło Metallikę, bez wątpienia. Gdy wyjawiłem wszystko do końca, żona wstała i powiedziała: "Hey, nie jestem jednym z Twoich przyklaskiwaczy z trasy. Wypieprzaj z domu."



Classic Rock:
Jaka była Twoja reakcja?
James:
Moje życie się skończyło, to po pierwsze. Strach to bardzo silny motywator, miałem na uwadze bycie porzuconym, stracenie zespołu, stratę ważnych ludzi mojego życia.



Classic Rock:
Czy wyglądało na to, że stracisz i zespół i rodzinę?
James:
Obie te rzeczy w tym samym czasie. Miałem wybór: "Dostanę z powrotem obie, albo obie odejdą, tylko co wtedy?".



Classic Rock:
Kiedy znów się wprowadziłeś?
James:
Żona była w ciąży z naszym trzecim dzieckiem. To mój mały aniołek - Marcella. Moja żona potrzebowała mnie, a ja byłem w stanie być przy narodzinach. To było niesamowite, przecinanie pępowiny i całe te porodowe sprawy. Tak, nasza córka całkiem nieźle znów nas skleiła.



Classic Rock:
Co dzisiaj myślisz o St. Anger?
James:
To bardziej oświadczenie niż kawałek naszej muzyki. Musieliśmy nagrać St. Anger. Koleś, który z nami pracował, Phil Towle, powiedział: "Cała ta praca, którą teraz odwalacie nie jest dla tej płyty, jest dla nastepnej".



Classic Rock:
Czy Bob Rock był zmartwiony, gdy zdecydowaliście wziąć Ricka Rubina do produkcji Death Magnetic?
James:
Mam nadzieję, że nie. Nie w jakiś podły sposób. Wspólnie wiedzieliśmy, że zaczyna się robić zbyt komfortowo, za łatwo, a ty przecież musisz wciąż się rozwijać. Być może nie było już tego napięcia. Był naszym piątym członkiem, kimś na kształt ojca, być może sami baliśmy się nagrania albumu bez niego. Mam nadzieję, że brakuje mu nas, bo nam zdecydowanie jego brakuje.




Classic Rock:
Czy bycie trzeźwym na trasie jest czymś trudnym?
James:
Na początku czułem się wspaniale, ale jednocześnie bardzo się bałem. Głównie na zasadzie: "Co mam tera robić?". Z drugiej strony ile godzin zmarnowałem siedząc gdzieś w barze z ludźmi, których drugi raz nigdy nie zobaczę? Zacząłem zwiedzać, robić te rzeczy, które robi się, gdy się jest gdzieś po raz pierwszy. Pozostali w pełni to uszanowali.




Classic Rock:
Co Ty i Lars macie wspólnego?
James:
Poza dziećmi i życiem rodzinnym, obaj interesujemy się sztuką, nawet, jeśli są to kompletnie różne dziedziny sztuki. Ja lubię sztukę związaną z kulturą danego kraju, religią, czy robienie czegoś dla zespołu. On siedzi w sztuce abstrakcyjnej, pobudzającej mózg do myślenia.



Classic Rock:
Kochasz Larsa?
James:
Tak. Bez wątpienia zostaliśmy razem dobrani do tej przygody z jakiegoś powodu. Przepadamy za sobą, a jak jest ze mną moją żoną, przeciwieństwa się przyciągają. To nigdy niekończąca się bitwa. Jest jakaś chemia, która działa między nami, nawet pomimo urazów czy tego, że nie możemy na siebie czasami patrzeć. Jest jakieś poruszenie, tarcie czy iskra, która to sprawia.



Classic Rock:
Czy dziesięć lat temu powiedziałbyś coś takiego?
James:
Mógłbym coś takiego powiedzieć. Są różne formy miłości. Nie bralibyśmy swoich rodzin i nie jechalibyśmy na Hawaje na tydzień, ale człowieku, gdy coś działo się na trasie, ktoś wyzywał Metallikę czy podważał nasze możliwości, wtedy przylegaliśmy do siebie jakby nie było jutra. Staliśmy plecami do siebie i walczyliśmy na śmierć i życie.








ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet







Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak