W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
MEGAWYWIAD z Robertem, część 3
dodane 02.03.2009 02:29:54 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1632
Poniżej trzecia część MEGA wywiadu przeprowadzonego z Robertem Trujillo przez Jeffa Ho dla magazynu Juice. Wywiad przetłumaczyła Morgoth (część pierwsza znajduje się tutaj, część druga tutaj).


Metallica - Robert Trujillo






Jeff Ho [JH]: Czy uprawiasz także skateboarding?
Robert Trujillo [RT]: Nie teraz. Dawniej to robiłem, jak byłem nastolatkiem.


JH: Widuję Cię czasami w Santa Monica Park, kiedy jesteś w mieście.
RT: Tak. Czasem tam zawitam, kiedy już tam jestem, ale teraz surfuję, więcej niż kiedyś. Mam jedną z twoich desek do surfowania Zephyra. To jest dzieło sztuki. Szkoda mi nawet z niej korzystać. Taka jest piękna.


JH: Muszę Ci kiedyś zrobić mniej drogocenną deskę. Ta, którą masz, jest jedną z tych specjalnych. Ta była ostatnia, jaką zrobiłem na Hawajach. Sprowadziłem ją tutaj stamtąd, razem z innymi i wystawiłem je na sprzedaż w Venice. To była część mojej małej kolekcji.
RT: Wiem. Chciałem mieć je wszystkie. Byłem zahipnotyzowany przez deski na tej wystawie. Pomyślałem wtedy, "Będę miał przynajmniej jedną z nich, jeżeli nie dam rady mieć ich wszystkich." Musiałem kupić chociaż jedną.


JH: Ciągle mam tą żółtą, której szukałeś.
RT: Nie mogłem się zdecydować pomiędzy tą i druga, którą w końcu kupiłem. W końcu wybrałem tą, którą teraz mam. Jeżeli jej nie sprzedasz w ciągu roku, albo dwóch, a ja będę miał kasę to ją kupię.


JH: [śmiech] Więc ciągle surfujesz, ale nie uprawiasz skateboardingu?
RT: Już tego nie robię. Przestałem uprawiać skateboarding jak byłem starszym nastolatkiem, a zacząłem zajmować się surfowaniem. Mogłem co prawda pojeździć sobie na deskorolce jak byliśmy w trasie, ale nie chciałem sobie przez przypadek się połamać z tego powodu. Tak jak James Hetfield. Dwa razy złamał sobie rękę jak jeździł. Ale mimo to dalej uprawiał skateboarding. Ale w końcu i tak zaczynasz myśleć, że masz pecha do jeżdżenia na deskorolce.



JH: [śmiech]
RT: Większe szczęście mam do snowboardu i surfowania. Znasz Mike'a i Dave'a Hatchettów? Wymiatają i na śniegu i na wodzie. Są i w Tahoe i w San Diego. Ich własna spółka filmowania na snowboardzie nazywa się Standard Flims. Uprawiają heliboarding i wysokogórski snowboarding na Alasce z Terje Haakonsonem i tymi wszystkimi narciarzami. Mike jest jednym z moich najlepszych kumpli. Kiedyś cały czas jeździliśmy po Squaw Valley. Teraz jednak, kiedy mam rodzinę trochę z tym przystopowałem.


JH: Opowiedz coś jeszcze o czasach z Suicidalami. Byłeś z nimi w Europie i dobrze się tam z nimi bawiłeś. Czy jeździłeś tam też na snowboardzie?
RT: Tak, To była jedna z tych wspaniałych rzeczy. Nie raz zdarzało mi się jeździć przed występem. Kiedyś zdarzało mi się że jeździłem sobie na snowboardzie w Austrii a potem łapałem pociąg do Włoch, żeby zdążyć na koncert. Zadzwoniłem do Mike'a w hotelu. Wtedy płaciło się w Europie za każde wykonane połączenie. Nie było telefonów komórkowych. Więc zadzwoniłem do niego, bo wszyscy na mnie czekali i powiedziałem, "Za jakąś godzinę będę na stacji w Torino." Nie wiedziałem nawet czy mi się to uda. Co się stanie jak spóźnię się na pociąg? W końcu musiałem przestać tak robić. Musiałem przestać hamować chłopaków. Wtedy byłem uzależniony od snowboardu i zaczęło to kolidować z zespołem. Byłem potencjalnym zagrożeniem. Dużo jeździłem na snowboardzie w Europie, chyba nawet więcej niż powinienem.


JH: Więc uprawiałeś snowboarding i surfowałeś. Czy uważasz, że to pozwoliło Ci być bardziej kreatywnym?
RT: Jasne, naprawdę mocno wierzę, że poprzez surfowanie, snowboard i skating i ogólnie byciu na powietrzu bardzo się rozwinąłem. W surfowaniu, snowboardzie i skatingu jest jakiś taki rytm. Kiedy jedziesz na snowboardzie i zjeżdżasz w dół z wielgachnego wzgórza jest w tym rytm. To dlatego widzisz gości ze słuchawkami w uszach, którzy słuchają Pantery, Metalliki, Black Flag... czegokolwiek co ich naładuje agresją. Widziałem Lairda Hamiltona na Point Dume, miał swojego iPoda. Jeździł dookoła i słuchał swojej muzyki.


JH: [śmiech]
RT: Muzyka idzie w parze ze snowboardem, skateboardem i surfowaniem. Naprawdę, ja to czuję. Szczerze powiedziawszy, najlepsze występy, jakie kiedykolwiek dałem następowały po naprawdę dobrej sesji surfowania. Grałem na Hawajach cztery albo pięć razy i tam właśnie dałem jedne z moich najlepszych występów na żywo. Coś jest w spędzaniu czasu w słońcu, słonej wodzie i wzmacnianiu swoich kości podczas dobrej sesji surfowania. To motywuje Cię do zagrania koncertu, który skopie dupę publice.



JH: Co spowodowało że skończyłeś grać w Suicidalach?
RT: Cóż, przez lata dla każdego z nas co innego stawało się ważne. Myślę, że podczas grania w Suicidal Tendencies w latach '89-'96 cholernie ciężko pracowaliśmy. Cały czas byliśmy w trasach. Kiedy nie byliśmy w trasie to nagrywaliśmy album. Komponowałem i nagrywałem z Mikiem Muirem. Stworzyliśmy zespół, który nazwaliśmy Infecious Grooves. To był jeden z wielu projektów pobocznych, w który się wkręciliśmy. To było super. Nagraliśmy 3 albumy z Infecious Grooves. To było muzyczne wyzwanie, którego się podjęliśmy, dodać jeszcze trzeba ciężką pracę na koncertach. Chyba stało się to meczące dla wszystkich a to zaczęło budować niepotrzebne napięcie. Czasami takie właśnie napięcie może spowodować rozłam w zespole. Czasami trzeba dać sobie spokój na jakiś czas. Wziąć sobie urlop na jakiś rok. To właśnie stało się w Metallice. Przez pierwsze dwa lata byłem z nimi non stop. Potem wzięliśmy rok przerwy. Rozmawiałem z gośćmi z zespołu tylko jakieś dwa razy w ciągu tamtego roku. Nie stało się tak z powodu, że mieliśmy dość siebie nawzajem. Dzieje się tak kiedy przebywasz razem z tymi samymi ludźmi w ciągu kilku lat trasy, kiedy czujesz że masz dość naprawdę musisz wziąć wolne. To wspaniałe. W Metallice to żaden problem. Tak po prostu współistniejemy. Teraz znowu jesteśmy w trasie pisząc materiał na następną płytę, więc idziemy do przodu. Czasami to niezbędne. Z Suicidalami po prostu nie wiem czy dałoby radę zrobić coś takiego, ale z drugiej strony nie było takiej potrzeby.


JH: Nie mogliście się na niczym skupić?
RT: No właśnie. Pamiętam kiedy pojechaliśmy w trasę z Metalliką, czasem zdarzało się że pobiłem się kilka razy z Rockym Georgem, a był jednym z moich najlepszych przyjaciół.


JH: No nie gadaj.
RT: Serio.



JH: Więc wnioskuję że w Suicidalach było strasznie duże napięcie.
RT: Tak, pamiętam że dosłownie rzucałem się i przywalałem każdemu kto się nawinął na scenie kiedy grała Metallica. Rocky i ja kłóciliśmy się głośno, a potem pobiliśmy idealnie naprzeciwko gitar Jamesa Hetfielda. Myślałem kilka razy "Co się kurwa dzieje?". To się zdarzyło kilka razy. Pod pewnymi względami to było całkiem zabawne. Biliśmy się, kiedy Metallica jammowała. Walczyliśmy na scenie, z tego co pamiętam, chyba na "Fight Fire With Fire".



JH: O co się pokłóciliście?
RT: O nic, to wszystko z powodu presji, no i może z powodu odrobiny alkoholu.


JH: [śmiech] Niech będzie.
RT: to wszystko sprawka napięcia i alkoholu.


JH: A stres?
RT: Wiele rzeczy się na to złożyło. To była końcówka tego epizodu z mojego życia. Mimo to Mike Muir i ja umówiliśmy się kilka tygodni temu i spędziliśmy razem kilka godzin, przypominając sobie całe to gówno i włócząc się po mieście. Wszyscy z Suicidali są w porządku. Rocky ciągle jest moim dobrym przyjacielem.





Następna część będzie o graniu u Ozziego i przesłuchaniu basistów do Metalliki.

Tłumaczenie: Morgoth

ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak