W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Metallica & Rock and Roll Hall - kwiecień 2009
dodane 23.10.2009 11:57:40 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 2958


Minęło już ponad pół roku od ceremonii wejścia Metalliki do Rock and Roll Hall of Fame (więcej o imprezie znajdziecie tutaj, fotki znajdziecie tutaj, a wypowiedzi członków Metalliki tutaj)... Dokładnie za tydzień Metallica pojawi się na Wielkiej Gali 25-lecia Rock and Roll Hall of Fame - zanim dokładniej przedstawimy to, co będzie się działo w przyszły piątek, 30 października, pora na napisanie tego, co nie zostało jeszcze napisane o kwietniowej imprezie:)



Jak doskonale wiemy, właściwa impreza na którą wszyscy czekali odbyła się dzień przed wprowadzeniem Metalliki do Hall of Fame - 3 marca w House of Blues i uczestniczyło w niej około 150 osób w jakikolwiek sposób związanych z Metalliką od początku jej istnienia. Prawdopodobnie jedyną ważną osobą, której zabrakło był Dave Mustaine. Wejście na imprezę mieli wyłącznie zaproszeni goście, zabroniono robić jakiekolwiek zdjęcia, szczególnie aparatami fotograficznymi, aby każdy z przybyłych mógł się czuć jak najbardziej komfortowo. To tak naprawdę był, co w wielu wywiadach podkreślali muzycy Metalliki, rodziny zjazd po latach. Wymieńmy kilku obecnych: Fleming Rasmussen, Jonny Zazula, Brian Slagel, Jimmy Page, Flea, Scott Ian, Charlie Benante, Joe Perry, Bob Rock, Eddie Trunk, David Fricke, Jason Newsted, Ron McGovney, "Metal" Joe Chimienti, "Rockin'" Ray Dill, KJ Doughton, Ron Quintana. Większość z nich opowiadała co ciekawsze historie z życia Metalliki - niestety nieupublicznione.

Jak informował Cleveland Scene impreza trwała przynajmniej do 3 nad ranem, kiedy to Lars powiedział do Fleminga Rasmussena: 'Dlaczego wszyscy wychodzą? Fleming, dlaczego mi to robisz?'. Dzień później, na oficjalnej imprezie w House of Blues, która miała miejsce po ceremonii przyznania nagród, obecny był tylko Robert Trujillo.


Przeglądając relacje z samej imprezy (na sali obecnych było około 5 tysięcy osób, głównie fanów Metalliki) nie znajdujemy zbyt dużo ciekawostek, no może poza tym, że magazyn People skupił się na ubraniu członków Metalliki na gali przytaczając zamierzenia Larsa: "zamierzam odnaleźć starą koszulkę Metalliki z 1984 roku i jakąś parę dżinsów nie pranych od dwudziestu lat, aby nieco zbalansować to jak będziemy ubrani." - jak pamiętamy, Lars założył jednak krawat. Wiele osób założyło koszulkę-tribute dla Cliffa z napisem: "Bass Solo, Take One...". Warto podkreślić również fakt, którego nie wyłapała kamera, a mianowicie serdeczny uścisk Jamesa i Jasona na scenie. Znalazłem również podsumowanie przez Kirka wspólnego wykonania 'Train Kept A Rollin' przez obecnych muzyków Metalliki oraz Jasona, Jeffa Becka, Jimmy'ego Page'a, Joego Perry'ego, Rona Wooda i Flea: "Patrząc z punktu widzenia gitarzysty, umarłem i znalazłem się w niebie."











Jedną z najciekawszych relacji, autorstwa Stefana Chirazi, z imprezy zamieściła oficjalna strona Metalliki (polecamy jednak również dwa wpisy na blogu haggisbuffet.blogspot.com:
#1 &
#2). Znajdziecie ją tutaj, nie tłumaczymy jej, ale jej fragment niech posłuży za wstęp do przemówienia Flea, otwierającego Metallice drzwi do Rock and Roll Hall of Fame (nie zamieszczony u nas wcześniej):


"...Jedyny w swoim rodzaju weekend, o tyle wyjątkowy, że niemożliwy do powtórzenia. [...]

Metallica.
Zjednoczona siła.
Ekspresja.
Rodzina.
Styl życia.
Dla nas, wszystko.
Tak, bo wiesz, mam rację mówiąc, że wszyscy jesteśmy członkami rodziny, w której Metallica jest dla nas wszystkim (a jeśli nie wierzysz mi, musisz posłuchać przemowy Larsa z dzisiejszej nocy). Nie byłem pewny, czy Flea był właściwym człowiekiem do wprowadzania zespołu (lubię tego człowieka, jego pracę i jego zespół, ale nie byłem 'za' gdy usłyszałem pierwszy raz, że to będzie on...). Jednak w połowie jego olśniewającej, ponadludzkiej i płynącej prosto z serca przemowy, zawołałem: YEEAAH, i zacząłem bić brawo jak króliczek z reklamy Energizer. Mówił tak pięknie i tak cholernie celnie o mocy i emocjach zespołu: 'a magical, holy fucking thing'. Przekazał swoje uczucia o tym, jak pierwszy raz usłyszał Metallikę, o ich błyskotliwej karierze, ich całkowitej unikalności. Oddał aurę Cliffa, jego ducha i wkład do zespołu. Mówił prawdziwie, prawdziwie prosto z serca..."













Przemówienie Flea (tłumaczenie: Kris):










"W 1984r byłem w trasie ze swoim zespołem Red Hot Chili Peppers, gdzieś w środku Ameryki, około trzeciej czwartej rano... Pełzaliśmy do naszego vana ze sprzętem, na zewnątrz lał deszcz. Byliśmy zmęczeni trasą... i wtedy w radio usłyszałem tę muzykę. Nie mogłem uwierzyć, w to co kurwa słyszałem. To tak jak żyć w normalnym świecie znać wszystko, co leci w radiu i nagle mózg eksploduje przez tę piękną pełną przemocy rzecz. To było coś najpiękniejszego, co w życiu słyszałem. Byłem przynitowany do radia, a jedyne co mogłem zrobić to gapić się na nie i myśleć co jest kurwa, ja pierdole [wolne tłumaczenie holy shit] koleżko to jest niesamowite. Totalnie odleciałem. Nie miałem pojęcia kto to gra. Miało w sobie głośne gitary, krzyki, było szybkie jak błyskawica, precyzyjne, wybuchowe i ciężkie, ale to nie był punk rock, nie heavy metal. Poruszało się szybko i wychodziło śmiało poza nawiasy. Agresywne i w zadziwiająco dzikim tempie zmieniające się riffy wciąż pozostawały jednak jebaną piosenką, którą zacząłem pod koniec śpiewać. Nie była to żadna konwencjonalna, przykładowa piosenka popowa, którą gdzieś wcześniej słyszałem. Nie wiedziałem co to było, jedyne co wiedziałem na pewno, to to, że była to wielka RZECZ. Ta piosenka to Fight Fire With Fire... otworzyła mi ona zmysły na tą wielką siłę natury, jaką jest Metallica. Z czasem odkryłem wiele innych gatunków jak speed metal, trash, nazywaj je jak chcesz. Słyszałem wiele zespołów nagrywających w podobny sposób, ale żaden z nich nie zbliżył się do poziomu łączenia riffów w taki sposób jak Metallica. Niektóre z nich były bardziej wirtuozerskie, niektóre bardziej szalone niektóre po prostu były dobre. Jeśli jednak chodzi o niematerialne elementy, które czynią zespół najlepszym... Metallica je posiada!

Możesz zebrać najlepszych muzyków na świecie w jednym pokoju i stworzyć swój zespół marzeń, ale i tak nie masz gwarancji, że kiedy zaczną ze sobą grać to pojawi się ta iskra. Boskie siły powodują, że magiczne rzeczy się zdarzają, a już w bardzo rzadkich sytuacjach magiczne rzeczy zdarzają się w zespołach muzycznych. Jeśli to ma miejsce to nie da się tego policzyć za pomocą normalniej matematyki. To kosmiczna i niewytłumaczalna chemia. Jeśli była by to sprawa skompletowania listy odpowiednich składników by stworzyć niesamowity zespół, każdy mógł by to zrobić, ale jest to niemożliwe, bo to święta i magiczna jebana rzecz i może mieć miejsce tylko, jeśli duchowa moc na to pozwoli. Więc jeśli pytasz dlaczego to jest świetne, to cytując wielkiego Luisa Amstronga "jeśli musisz pytać nigdy nie będziesz wiedział."


Kiedy Metallica zaczęła w 1981 roku nie obrała typowej ścieżki do sławy. Nie wiem czy była w ich umysłach myśl o sprzedaży zyliona płyt, gdy piłka zaczęła być w grze. Więc jeśli starali się zostać jednym z największych rockowych zespołów jakim teraz są, to obrali dziwną drogę. W świecie zdominowanym przez trzyminutowe chwytliwe piosenki, ci kolesie tworzyli i grali dziesięciominutowe walące cię po pysku utwory. Myślę, że nie siedzieli w kącie i nie kombinowali jak tu się stać grupką tanich gwiazdeczek rokowych. Myślę, że od początku ich zamierzeniem była ostra jazda. Ich motywacja była i jest czysta. Sposób, w jaki ich muzyka łączy się ze światem jest fenomenem. Metallica jest znana na świecie jako zespół tworzący muzykę inna, nietypową, nie mającą nic wspólnego z głównym nurtem i to, co osiągnęli jest absolutnie niesamowite.

Sam będąc basistą, uważam, że to jeden z największych momentów jeśli chodzi o gitarę basową w historii rocka. Cliff Burton był wybitnym, fantastycznym, szelmowskim, wirtuozem gry na gitarze basowej. W muzyce rokowej większość basistów jest zapatrzona w siebie i swoje popisy techniczne, które w większości są nudne. Każde solo Cliffa, które słyszałem jest pełną uczuć, psychodeliczną, potrząsającą głowy ekspresją, rozwalającą umysł. Piękny kawałek muzyki grany przez młodego rockmana... arcydzieło ludzkiego stworzenia. Kiedy słyszałem go grającego w ten sposób czułem, że wkładał on w to cała swoją pasję i miłość.

Największą tragedią według mnie jest kiedy ludzie umierają. Kiedy nie dośpiewają do końca piosenki, która w nich jest, Kiedy nie mogą podzielić się do końca darem który w sobie mają. Pięknym przeciwieństwem tego jest to, że zanim umrzesz, to zdążysz dośpiewać piosenkę i podzielić się swoim darem tak jak to zrobił Clif Burton - jest to największe życiowe osiągnięcie jakiego życzę każdemu. Przestrzeń jaką wykreował w historii muzyki pozostanie na wieczność. Nikt nie zaprzeczy temu, że był on jedynym w swoim rodzaju, a ja kiedy słucham jakiegokolwiek nagrania Metalliki nie mogę nie myśleć o nim. Jasne jest, że swój dar, który włożył w tworzenie muzyki swego zespołu będzie zawsze wyczuwalny - tak jak było to za jego życia tak jest i po śmierci.

Boże błogosław Clifowi on rządzi...



Kiedy słyszę Metallikę mam uczucie, że robią oni coś co muszą robić. Uczucie, że siedzi w nich coś tak głęboko, że musi być uwolnione. Strumień pełny smutku, pełny bólu i złości, ale również wypełniony miłością do całego wysiłku, który poświęcili by móc uwolnić te rzeczy. Zawsze słyszę ludzi mówiących o ciężkiej muzyce, wściekłej, agresywnej muzyce, która jest negatywna, niezdrowa dla dzieci i tak dalej, bla, bla, bla... Po pierwsze granie frustrującej muzyki jest najzdrowszym wyładowaniem złości dla wykonawcy. Jest metamorfozą potencjalnie destrukcyjnego źródła nieszczęścia w coś pięknego, wypasionego, coś wyniosłego tak dla artysty jak i fanów. Tradycja bólu i cierpienia była i jest wykorzystywana do tworzenia w każdym nurcie artystycznym i to ona porusza nas najgłębiej.

Każdy kto kiedykolwiek był na koncercie Metalliki i powalił trochę głową, był częścią czegoś wielkiego dla ludzkości . Wszystkie dzieciaki szalejące w rytm Metalliki, przez te kilka godzin połączone są tak zdrową więzią z innymi, jakiej nie ma w żadnym duchowieństwie, grupie medytacyjnej i tym podobnych. Wzniosłe jest łączenie ludzi, wiecie ja lubię każdy rodzaj muzyki, ale uważam, że Metallica zrobiła więcej dla stworzenia ludzkiej wspólnoty i wniesienia radości w życie jej członków, niż jakakolwiek hippisowska miłość czy pokój. Dla ludzi, którzy się poddali i dali zrockować Metallice, świat wydaje się dużo mniej samotnym miejscem. Kiedy osoba poddaje się rockowi wszystko inne znika. Pozostaje tylko człowiek i rock. To jest niewytłumaczalnie wspaniała rzecz i ja się jej głęboko kłaniam.

Kariera Metalliki jest wielką dynamiczną sprawą. Zrobili wszystko, osiągnęli szczyt startując od zera. Pisząc i jammując zawojowali świat. Metallica jest wyjebista, a ich muzyka kurewsko niesamowita. Chodzi o to, że oni wciąż dają czadu. Cokolwiek jest w nich rzucane tylko ich wzmacnia. Są teraz rodziną silniejszą niż kiedykolwiek.

Mając Rock and Roll Hall of Fame i przy jej restrykcyjnych kryteriach dopuszczających tylko zespoły, które były wyjątkami i bez cienia wątpliwości w pojedynkę dźwigały rozwój muzyki rock 'n rollowej. Te, które zmieniały definicje muzyki rockowej i były inspiracją dla niezliczonej grupy innych zespołów, to trzymając się tak wygórowanych kryteria bez wątpienia Metallica musi tu być!

Metallca rządzi! Metallica to heavy!


James Hetfield, Lars Urlich, Kirk Hammett, Robert Trujillo, Jason Newsted i Clif Burton - największym dla mnie honorem jest wprowadzenie was wszystkich do Rock and Roll Hall of Fame."








Tłumaczenie: Kris







A na koniec wypowiedzi Jasona Newsteda (video poniżej, tłumaczenie zbędne) oraz Rona McGovney'a (pochodząca z
oficjalnego forum Metalliki), zamieszczam również przemowę Flea:



"To był tak zajebisty weekend, że chciałem, aby się nie kończył. James, Lars , Kirk , Robert , i Jason byli bardzo w porządku wobec mnie, jak za dawnych czasów. Impreza w piątkową noc była po prostu niewiarygodna. Spotkałem ludzi, których nie widziałem przez 25 lat, poznałem też mnóstwo nowych znajomych. Jako jednego z nowych przyjaciół mogę uznać już Roberta Trujillo. To niesamowity koleś. On i Jason Newted zrobili sobie fotkę ze mną, za co chciałbym im podziękować. Nie chce się zbytnio rozpisywać, po prostu chce aby każdy wiedział, że wspaniale spędziłem ten czas, dziękuję wam bardzo. Do zobaczenia na trasie, trzymajcie się. Ron McGovney















ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak