W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Metallica - sama o sobie CZĘŚĆ 2
dodane 22.04.2009 17:04:25 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1028
Z lekkim poślizgiem w końcu udało się przygotować drugą część materiału z Fuse.tv. Dziękujemy anonimowemu (?) użytkownikowi, który umieścił film na wrzucie. Prawa autorskie, prawami autorskimi, ale robimy to przecież dla Was, a nie komercyjnie. Czytajcie więc...





Cliff

James: Po wypadku autokarowym w Szwecji byliśmy tak bardzo... zagubieni. Nie wiedzieliśmy co robić dalej.

Lars: Gdy masz 21 czy 22 lata, nie jesteś przygotowany na tego typu sytuacje. Dla mnie to nie była kwestia tego czy kontynuować, czy zakończyć działalność. Tylko kwestia JAK kontynuować. Jedynym sposobem poradzenia sobie z tym problemem było iść do przodu. Obalić butelkę wódki i iść dalej.
James: Management twierdził, że najlepszym sposobem jest przewalczenie tego poprzez muzykę. Znowu na trasę. Wzięliśmy do siebie tą poradę. Nie wiedzieliśmy czy to najlepsze rozwiązanie, ale wiedzieliśmy, że muzyka to nasz kokon, nasze schronienie, azyl. Gdy graliśmy razem, wszystko było w porządku.
Lars: Gdy masz te 22 lata, nie znasz innego sposobu niż picie i granie. Cliff byłby pierwszym, który skopałby nas w tyłki i kazał grać dalej, aby kontynuować dzieło, które sam budował. .
James: Gdy nadeszły gorsze dni i ten gniew na siebie nawzajem, bardzo tęskniłem za pewnymi cechami Cliffa..


Fani

Robert: Fani Metalliki to aspekt, który podnosi całe to przedsięwzięcie na wyższy poziom. Można by z nich utworzyć cały zamieszkany stan. I nie ważne gdzie pojedziesz, do Estonii, Moskwy. I tak będą zawsze hardkorowo oddani zespołowi.
Lars: Niesamowitą sprawą są fani, którzy postarzeli się razem z nami.
Kirk: Wciąż widuję znajome twarze ludzi, którzy zaczęli bywać na naszych koncertach od trasy Master of Puppets. Tylko te twarze trochę starsze. Więcej siwych włosów. Niektórzy z nich u boku mają dzieciaki. Życie leci dalej... ale z Metalliką.





Wielkie chwile
James: Jest tak wiele niesamowitych miejsc na świecie i niesamowitych przeżyć, które przetoczyły się przez nasze życia... Widzieliśmy zamieszki w Porto Rico, bo nie mogliśmy zagrać z powodu ulewnego deszczu. W Indonezji przewracano radiowozy policyjne. Policja przeganiała tłum strzałami z ostrej amunicji. Zagraliśmy za kołem podbiegunowym w małej miejscowości dla wszystkich jej mieszkańców. .
Robert: Jeden z wczesnych moich koncertów z nimi odbył się w LA Colliseum. Byłem tam w 1980 na Rolling Stonesach. I nagle sam trafiam w to miejsce grać dla tylu ludzi. To jest uczucie unoszenia się nad ziemią. To był dla mnie najmocniejszy moment w karierze..
Kirk: Pamiętam to uczucie: "wooow, gram na Day on Green". Przecież sam tam chodziłem oglądać dziesiątki kapel jako dzieciak. Pomyślałem... Cholera, zrobiłem coś, z czego mama byłaby dumna. (śmiech)
Lars: Koncert w Rosji w 1991. Był to okres gdy zaczynał rozpadać się Związek Radziecki. Czasy zaczynały się zmieniać..
James: Widziałem ludzi po sam horyzont, gdzie tylko mogłem dojrzeć, stali ludzie. Niektórzy twierdzą, że było tam 2 miliony, inni , że ćwierć miliona. Radzieccy żołnierze patrzyli na szalejących fanów i zrzucali swoje czapki, dołączając się do zabawy.


Hall of Fame

James: Teraz jeszcze bardziej niż zwykle patrząc na swoje osiągnięcia myślę , że jestem fartownym skurczybykiem (śmiech). Gram w gdzieniegdzie znanej kapeli. Wszystko idzie dobrze, płyta zbiera dobre opinie, gramy ze sobą dwadzieścia parę lat, otrzymujemy mnóstwo miłości spod sceny. Czasami to mnie przeraża jak wielki mamy na nich wpływ.


Ból i przyjemność

James: Zawszę chcę aby nasi fani wychodzili z koncertów w przyjemny sposób obolali (śmiech). Chcę aby byli wypruci z energii mentalnej i fizycznej. A gardła mają mieć tak zdarte, że nie mogą gadać. Chcę aby czuli się tak jak my, czyli, że daliśmy z siebie wszystko i jeszcze więcej... Chcę aby mówili sobie, że to najlepszy koncert jaki widzieli i życzyli nam powodzenia w przebiciu go następnym razem.



Przyszłość

Lars: Ta muzyka jest tak fizyczna, że nie mogę zagwarantować , że wytrzymamy to przez kolejne 20 lat.

James: Każdy, wspominając starszych gości, którzy wciąż grają, wspomni Rolling Stone
Lars: Z całym szacunkiem, ale oni nie grają tak jak my.
James: Nie grają tak jak my, nie machają głowami i nie grają piosenek o szybkości 200 km/h. Nasza muzyka jest trochę intensywniejsza. Patrzę jednak na osoby takie jak Lemmy, którzy wciąż robi dobrą robotę, albo Iggy Pop, który wciąż szaleje na scenie. Jest to możliwe!
Lars: Mamy po 45 lat. Pamiętam jak mój ojciec skończył 45. Kurwa, człowieku, 45 to już stary! Dołączył do tenisowej ligi seniorów. A my gramy z kopiącym dupę Machine Headem, tu kurwa nie ma ligi seniorów, gdzie jest liga seniorów? Nie wiem czy wytrzymamy kolejne 20 lat, mam nadzieję, że do tego momentu nie ocipiejemy.










Ugluk


Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak