W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Recenzja książki Człowiek z metalu autorstwa Marka Eglintona
dodane 15.04.2018 00:26:28 przez: Marios
wyświetleń: 2826
Jak pewnie doskonale wiecie, Overkill.pl jest patronem medialnym książki autorstwa Marka Eglintona. Przedstawiamy recenzję książki Człowiek z metalu. Szczegółowa biografia Jamesa Hetfielda i przypominamy, że tytuł nadal można zamawiać na stronie księgarni wydawnictwa In Rock. Cena nadal promocyjna!







Pierwsze, co rzuca się w oczy po przestudiowaniu okładki niniejszej książki to podtytuł. Jako, że już okładka woła do czytelnika stwierdzeniem szczegółowa biografia Jamesa Hetfielda, to jako recenzent czuję się w obowiązku również od razu poinformować, że pozycja tylko w części jest próbą biografii Hetfielda. W żadnym wypadku nie jest wyczerpująca, a już na pewno nie szczegółowa. Autor we wstępie informuje, że poznał wokalistę Metalliki w roku 1986. 24 lata znajomości (z zawartości książki wynika, że raczej mniej zażyłej) z „człowiekiem z metalu” stały się pokłosiem tejże publikacji. Czytając tytuł Eglintona, miałem wrażenie, że obszerny kręgosłup tej książki został oparty na dziele Joela McIvera z 2004 roku. Mark Eglinton najzwyczajniej w świecie przedstawił pobieżną historię Metalliki.

Zaczęło się naprawdę ciekawie. Oto dostajemy w zarysie cel owej książki. Autor pisze:

Książka ta, poza przedstawieniem Hetfielda jako gitarzysty o nieziemskich umiejętnościach, frontmana wielkiego formatu i bardzo niedocenionego tekściarza oraz kompozytora, nie ma na celu umieszczania tego człowieka w panteonie wielkich i wpływowych muzyków rockowych. Bardziej chodzi o zarysowanie postaci Jamesa Hetfielda jako znacznie wrażliwszego i opiekuńczego człowieka, niż to było pokazywane publicznie. Dobrze znamy wizerunek zarośniętego, ostro pijącego mężczyzny, interesującego się polowaniami i podrasowanymi samochodami, ale nie jest to jego pełny wizerunek. Chcemy tutaj zrozumieć, wyjaśnić, a nawet oswoić legendę rocka, która przez większość kariery pozostawała niezbadana.

Tak naprawdę prawie nic z planów autora nie wychodzi. Kilka rzeczy trzeba jednak przyznać:

- pierwszy rozdział, traktujący o dzieciństwie Jamesa potraktowany jest bez sztampy. Hugh Tanner na potrzeby tej książki postanowił przerwać milczenie dotyczące swojego wkładu w historię Metalliki, i jest to zdecydowanie najciekawsza część opracowania Eglintona.

- drugą, wcale nie oczywistą osobą, z którą wywiad na potrzeby tej książki przeprowadził autor, jest Eric Braverman – postać w świecie Metalliki kojarzona głównie z filmem dokumentalnym Metallimania [z 1997 roku] w którym wcielił się w rolę narratora. Braverman był także przez jakiś czas redaktorem w metallicowym magazynie „So What!”. Jego najbardziej zapadającym w pamięć artykułem wydaje się być ten pt: Dzień z życia. Argument za ograniczeniem dostępu do broni? – artykuł traktuje o wspólnym wypadzie Erica, Jamesa i Jasona na weekendowe polowanie na jesieni 1987 roku. Historia ta miała być niejako wstępem do pokazania na łamach So What! pasji Jamesa, jaką były polowania.





A jak cel postawiony przez autora ma się do zawartości Człowieka z metalu?

(...) [książka] nie ma na celu umieszczania tego człowieka w panteonie wielkich i wpływowych muzyków rockowych – po pierwsze tytuł: Człowiek z metalu – może żelastwo to nie spiż, jednak na oczach czytelnika z każdym kolejnym rozdziałem powstaje właśnie metalowy pomnik Jamesa Hetfielda, a dwa ostatnie zdania napisane przez autora to niemal odsłonięcie tegoż pomnika i czekanie na oklaski zebranych.

(...)Bardziej chodzi o zarysowanie postaci Jamesa Hetfielda jako znacznie wrażliwszego i opiekuńczego człowieka, niż to było pokazywane publicznie – Eglinton pisze o zarysowaniu, a po lekturze wyłania się niemalże wyłącznie szkic badanego tematu. W żadnej części nie jest to szczegółowa biografia Jamesa, jak mami nas tytuł z okładki.

Osobną sprawą w książce jest masa błędów merytorycznych, które popełnił Eglinton. Mimo tego, iż książka została wydana w ciągu ośmiu lat trzykrotnie, to owe błędy nie zostały przez autora skorygowane. Czapki z głów przed Robertem Filipowskim, który dwoił się i troił w przypisach, sprostowując co chwila owe błędy. Aczkolwiek i tłumacz nie wszystkie zauważył.

Naprawdę są w tej książce momenty, w których aż prosi się o ujawnienie rąbka tajemnicy przy kwestiach delikatnie tylko zarysowanych publicznie na przestrzeni lat. Ot choćby jedynie informacyjne książkowe nakreślenie wizyty Jamesa w szpitalu w 1987 roku w celu zbadania i ogipsowania złamanej ręki. To tylko ciekawostka, ale wg mnie właśnie na takich ciekawostkach można bardziej szczegółowo zbudować opis losów Jamesa. Skan rachunku ze szpitala mógłby być jednym z wielu takich elementów. Albo niemal całkowicie pomijane w każdej biografii pozamuzyczne czasy Load i osobne podróże Jasona Newsteda w trasie koncertowej. Jest to temat permanentnego zatargu między Jamesem a Jasonem, więc motywacje jednej i drugiej strony warto nieco szczegółowiej nakreślić. Zestawienie podobnych elementów z życia Hetfielda, dałoby wówczas jakikolwiek zarys szczegółowości, o który Eglinton tak bardzo zabiegał we wstępie. Niestety autor tego nie robi.





Człowiek z metalu to skondensowana dawka historii zespołu Metallica. 35 lat istnienia kapeli przedstawione zostało w okrojonej formie na 250 stronach. Jeśli więc chcecie wreszcie przeczytać jakąś historię Metalliki, a tytuł Bez przebaczenia autorstwa Joela McIvera (wydany na polskim rynku w 2014 roku przez In Rock) zniechęca Was szczegółami i objętością, to Człowiek z metalu jest idealnym rozwiązaniem na początek czytelniczej przygody ze światem Metalliki.

Na uwagę zasługuje polskie uzupełnienie historii o Metallice pióra Pawła Brzykcego. Bajerancka zakładka dołączona do książki od początku sugeruje, że historia kapeli jest zaktualizowana do roku 2018. Osiem lat kariery Metalliki dziennikarz miesięcznika Teraz Rock przedstawił na dwudziestu pięciu stronach. Ciekawostką jest niewątpliwie w miarę szerokie potraktowanie albumu Lulu. Naprawdę sprawnie (i przede wszystkim bez uprzedzeń) opisany jest zarys muzyczno – fabularny współpracy z Lou Reedem. Jakież było moje zaskoczenie, gdy sięgnąłem po kwietniowe wydanie Teraz Rocka z wkładką o Metallice i tam także Paweł Brzykcy szeroko opisał kooperację Reed – Metallica z (wydawałoby się) nadzwyczaj pozytywnym wydźwiękiem.

Czytając polskie uzupełnienie Człowieka z metalu, gdzie album Lulu nie został oceniony gwiazdkami, opis jest na tyle pozytywny, że czytelnik może pomyśleć, że Brzykcy delikatnie lubi ten album. Wgląd do wkładki z Teraz Rocka funduje czytelnikom dysonans: pozytywne zdania pana dziennikarza niewiele mają wspólnego z ogwiazdkowaniem Lulu. W uzupełnieniu książki Eglintona opis brzmi na trzy i pół gwiazdki, natomiast niemal identyczny w entuzjazmie tekst z Teraz Rocka, ogwiazdkowano na dwa i pół punktu. Może właściciel „jedynego pisma rockowego w Polsce” ocenia albumy przed zleceniem napisania recenzji? Może w Teraz Rocku nie wypada, by Lulu było oceniane identycznie jak Load i wyżej od ReLoad, więc trzeba sztucznie zaniżyć ocenę, która ni jak się ma do entuzjazmu autora recenzji?

Jedno muszę przyznać: wydawnictwo In Rock znakomicie wybrało moment wydania publikacji autorstwa Marka Eglintona. Po przeczytaniu historii Jamesa i Metalliki, coraz bardziej nakręcam się na krakowski koncert i coraz bardziej nie mogę się doczekać występu, w którym będzie grał na gitarze i śpiewał James Hetfield - człowiek z metalu.





Książka nadal do kupienia w atrakcyjnej cenie w księgarni internetowej wydawnictwa IN ROCK.




Marios
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 2
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Marios
20.04.2018 00:18:23
O  IP: 178.235.177.96
"jakimś polskim czasopiśmie" ;)
Pez
16.04.2018 23:41:11
O  IP: 178.215.195.11
Ciekawa recenzja, która nie boi się odsłaniać mankamentów wydawnictwa. Z pewnością przydatna przy podjęciu decyzji kupna. Odważna, zwłaszcza w kontekście objętego patronatu medialnego - człowiek pozytywnie się zaskoczył, widząc konstruktywną krytykę (niejako) własnego produktu.

Niestety, zupełnie zbędny, infantylny wtręt nt. "Lulu", w dodatku w stosunku nie do książki, a do recenzji w gazecie. Kogo obchodzi, czy dostała ocenę 2.5 zamiast (zasłużonej, w subiektywnej opinii autora) 3.5 w jakimś polskim czasopiśmie? W momencie czytania tego akapitu trochę witki opadły, a szkoda.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak