Ron McGovney, pierwszy basista Metalliki, zamieścił na swoim profilu Facebook poniższą historię o Lemmym Kilmisterze, którą przetłumaczył
Marcin ‘Imperius’ Brańka, za co bardzo dziękuję!
Moja opowieść o Lemmym zaczyna się mniej więcej tak. Motorhead miało grać koncert w Hollywood Palladium w czerwcu 1982 roku. Perkusista kapeli, w której wtedy grałem (znacie go, ma na imię Lars) postanowił, że pójdzie spotkać się z zespołem w Beverly Sunset Hotel w Hollywood. Lars powiedział mi, że kiedyś prowadził fan klub Motorhead, i że może mnie zabrać na koncert za darmo. Nie pamiętam dokładnie dlaczego mój współlokator – James nie pojechał wtedy z nami, ale tak oto ja i Lars wylądowaliśmy w moim Pontiacu Lemans z 1972 roku w drodze do Hollywood. Lars chciał zaopatrzyć się w jakiś alkohol zanim dojedziemy na miejsce. Kilka piw to dobry pomysł pomyślałem i zatrzymaliśmy się w jednym z przydrożnych monopolowych. Okazało się jednak, że Lars miał ochotę na wódkę, a nie piwo, a to ja miałem sfałszowane prawo jazdy, które miało nam umożliwić kupno tego trunku. Wiedziałem, że z takim początkiem ten wieczór nie skończy się dobrze, ale poszedłem do sklepu i kupiłem butelkę czystej i sześciopak Budwisera.
Kiedy dojechaliśmy w końcu na miejsce, autobus Motorhead zaparkowany był już przed samym hotelem i członkowie ekipy technicznej wyładowywali właśnie sprzęt. I oto pojawił się on. Lemmy! Lars podszedł od razu do niego z butelką wódki w jednej ręce i zakrzyknął: „Cześć Wielkoludzie!” Wow! Pomyślałem sobie, oni naprawdę się znają. ”Lars, a kim jest twój kolega?”, odpowiedział Lemmy. „To jest Ron, jest basistą w moim zespole – Metallica”. Na tym etapie Lemmy wydawał się mocno zaskoczony faktem, że Lars w ogóle jest perkusistą w jakieś kapeli metalowej. Lemmy zaproponował mi, że jeśli pomogę im nosić sprzęt z autobusu, to da mi kilka darmowych koszulek Motorhead. Koszulki Motorhead za friko? Pewnie, że tak! Wziąłem więc szybko kilka toreb i podążyłem za Larsem i Lemmym do pokoju hotelowego. Na miejscu zostawiłem bagaże i szybko pobiegłem po piwo, które zostało w moim samochodzie.
Kiedy wróciłem do pokoju hotelowego Lars w tempie ekspresowym wlewał w siebie tę wódkę, którą przynieśliśmy. Lemmy zwrócił mu uwage by zwolił trochę, ale Lars nic sobie z tego nie robił. Rozmawialiśmy może jeszcze przez parę chwil, kiedy Lars stwierdził, że musi odpocząć i po prostu zaliczył zgona. Lemmy i ja uznaliśmy, że mamy ochotę pograć w gry wideo. Udaliśmy się więc do pobliskiego monopolowego na automaty, w czasie gdy Lars spał jak dziecko w pokoju hotelowym. Gdy wróciliśmy okazało się, że Lars zwymiotował na siebie podczas snu i leżał teraz cały taki ubabrany. Podobno dziewczyna Lemmiego, która też wtedy tam była, zrobiła Larsowi fotkę, gdy leżał nieprzytomny. Lemmy zapytał się mnie wtedy jakiego rodzaju narkotyków ten chłopak zażył i był zdrowo zdziwiony słysząc, że wszystko, co Lars brał to czysta wódka, żadnych narkotyków.
Zrobiło się późno i była już najwyższa pora, żeby się zbierać. Musiałem pomóc doprowadzić się Larsowi do porządku i zabrać go z powrotem do mnie, żeby lekko wytrzeźwiał przed wieczornym koncertem. Lars był moją darmową wejściówką, zależało mi więc, żeby był w stanie pojechać do Palladium. W końcu jakoś dotarliśmy na miejsce, i o ile dobrze pamiętam tym razem pojechał z nami też James i mój przyjaciel David Marrs. Słyszałem kiedyś plotki, że ta fotka nieprzytomnego Larsa trafiła na wkładkę jednego z albumów Motorhead, ale osobiście nigdy jej nie widziałem.
Jakiś czas później, gdzieś w latach 90-tych przez przypadek spotkałem Lemmiego za kulisami po koncercie Metalliki. Zapytałem go czy pamięta jak Lars upił się wtedy do nieprzytomoności w hotelu w Hollywood. „To z Tobą był wtedy Lars, prawda?” – odpowiedział Lemmy. Czułem się zaszczycony, że mnie pamiętał. Uniósł swój kufel z piwem do góry i zawołał – „Na zdrowie”.
To było moje najlepsze wspomnienie o Lemmym. Niech spoczywa w pokoju.